Dreszczowce z ręki, czyli najlepsze horrory found footage

Horrory dokumentalizowane, tzw. z ręki, to jedne z tych filmów, które u widzów wzbudzają skrajne emocje. Technika found footage – bo o niej mowa – jest sposobem kręcenia filmów, który szersza publiczność poznała w głośnym horrorze „Blair Witch Project”. Współcześnie nurt ten spopularyzował się do tego stopnia, że co roku na światło dzienne wychodzi kilka – kilkanaście produkcji tego typu (bynajmniej nie z korzyścią dla tego gatunku).

Owa technika to nic innego, jak próba naśladowania formy dokumentu, czy filmów kręconych kamerą amatorską. Brak tu perfekcyjnie zaplanowanych ujęć, pięknych statycznych kadrów, czy równej i płynnej pracy kamery. W found footage rządzi chaos. Obraz trzęsie się niemiłosiernie, a zasięg wzroku ograniczony jest do małych klaustrofobicznych ujęć. Natomiast w  dialogach i grze aktorskiej, dominuje naturalizm, luz, i spontaniczność. Found footage w polskim tłumaczeniu to nic innego, jak znaleziony materiał filmowy. Z reguły jest to kaseta video na której zarejestrowane są wydarzenia, które później my widzowie oglądamy w formie dokumentu, bądź relacji na żywo. Taki a nie inny sposób robienia filmów, ma wywołać uczucie namacalności i urealnienia zachodzących wydarzeń. Odbiorcy ma się wydawać, że to co dzieje się na ekranie mogło zdarzyć się naprawdę, a on mógłby równie dobrze sam znaleźć podobną kasetę na półce pod telewizorem.  Stąd w latach 90, gdy technika ta dopiero raczkowała i nie była znana widzom tak jak dziś, wykorzystywano ten fakt rozsiewając plotki o autentyczności nagrań wykorzystanych w filmie. Jako przykład muszę znowu przywołać „Blair Witch Project”  – horror z końcówki lat 90-tych. Ale nie czarujmy się, obecnie też używa się podobnych chwytów marketingowych, np. jak w szokującym „Megan is Missing”.

Jak już wspomniałem, taki sposób robienia filmów ma tyle samo zwolenników, co zagorzałych krytyków. Nic dziwnego, forma która kiedyś faktycznie intrygowała i była powiewem świeżości, dziś zalatuje stęchlizną i została wyeksploatowana do tego stopnia, że zwyczajnie irytuje. Na niekorzyść  found footage, często również działa kiepska jakość realizacji. Oczywiście rozumiem, ma to być naturalne, często amatorskie nagranie video…ale bądźmy szczerzy – kto chce oglądać trzęsący się dwie godziny obraz, na którym mało co widać i  na którym tak de facto nic się dzieje (a nawet jak się dzieje, to nie wiemy co)?

Ja należę do osób neutralnych wobec takiego rodzaju kina. Doceniam gdy w parze za formą realizacji, idzie dobra fabuła i wartka akcja, a denerwuje mnie gdy chodzi tylko o prostszą drogę do przestraszenia widza. Wiadomo bowiem, że skoro coś imituje prawdziwe wydarzenia, to gdy przyodziewa szaty horroru, może straszyć jeszcze mocniej. Stąd found footage spotykamy najczęściej w filmach grozy. I choć niewiele było naprawdę bardzo dobrych filmów tego typu, to zdarzają się dobre i niezłe, a przynajmniej intrygujące. Takie, które może całościowo nie zachwycają, jednak wciąż stanowią łakomy kąsek dla fanów gatunku. Właśnie takie filmy zebrałem w tym zestawieniu. Jednak ostrzegam Cię! – nie spodziewaj się tu perełek i arcydzieł kina. Mimo wszystko zostań i bądź spokojny, myślę że znajdziesz tu coś dla siebie. Bo właśnie taka myśl przyświecała mi tworząc to zestawienie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: ZESTAWIENIE HORRORÓW FOUND FOOTAGE – CZĘŚĆ 2

The Possession of Michael King (2014)

Głównym bohaterem jest tytułowy Michael King. Mężczyzna po śmierci ukochanej żony postanawia nakręcić dokument, udowadniający, że nie ma czegoś takiego jak duchy czy demony,  a wszystkie paranormalne legendy i historie, to zwykła bujda. Michael w swoim filmie poddaje się szeregom rytuałów i sensów spirytystycznych. Robiąc to lekką ręką z przymrożeniem oka, nie spodziewa się, że jeden z nich zostawi w nim coś więcej niż przykre doświadczenie. Okazuje się, że to co do niedawna uważał za kłamstwo, wcale nie jest czymś nierealnym. A to co nieprawdziwe, może stać się prawdziwe. Film ma bardzo sprawnie poprowadzoną akcje i nie głupią fabułę. Na uwagę zasługuje dobry montaż dźwięku i gra głównego bohatera. Jeśli lubisz filmy o opętaniach – to coś w sam raz dla Ciebie.

Blair Witch Project (1999)

Przyznam szczerzę, że obecność tego filmu w zestawieniu, jest tylko i wyłącznie kurtuazją z mojej strony. Mnie ten film ani nie grzał, ani nie ziębił. Po prostu przeszedłem koło niego obojętnie. Nie da się jednak nie docenić roli, jaką Blair Witch Project ma w dzisiejszej popularności filmów typu found footage. Był to jeden z pierwszych tak nakręconych obrazów, więc wierzę że w 1999 roku faktycznie mógł robić wrażenie. Wokół filmu rozgorzała wielka dyskusja, wypuszczono plotkę o autentyczności nagrań zamieszczonych w filmie, oraz mówiono, że aktorzy do końca nie znali scenariusza, a dla większej wiarygodności, w lesie, biednych bohaterów straszyła ekipa filmowa. Wierzycie w te bzdury? Jedyne co robi wrażenie, to że przy budżecie około 60 tys. dolarów, film zarobił niecałe pół miliarda. Cóż,  jednak pieniądze to nie wszystko.

Entity (2012)

Rok 2010, angielska ekipa telewizyjna wyrusza do syberyjskiego lasu, gdzie w 1988 roku odnaleziono 39 niezidentyfikowanych ciał. W podróży towarzyszy im medium. Jej zdolności paranormalne mają pomóc rozwiązać zagadkę i rzucić nowe światło na sprawę zamiecioną pod dywan przez rosyjskie władze. Bardzo ciekawa tematyka, świetna muzyka, no i… niestety nieco gorsza gra aktorska. Film to zdecydowanie nic wybitnego, ale jako paranormal mockumentary sprawdza się perfekcyjnie.

Noroi (2005)

Jedyny przedstawiciel azjatyckiego kina grozy w zestawieniu. Masafumi Kobayashi jest japońskim dziennikarzem, oraz głównym bohaterem filmu. Specjalizuje się w tworzeniu reportaży o paranormalnych i trudnych do wytłumaczenia zjawiskach (coś jak nasze rodzime „Nie do wiary”). Kiedy ludzie z którymi rozmawiał zaczynają ginąć w dziwnych okolicznościach, dziennikarz za punkt honoru stawia sobie rozwiązać straszliwą zagadkę. Niestety, jedyna poszlaka w tym nadprzyrodzonym śledztwie to martwe gołębie i tajemnicze słowo „Kagutaba”. Noroi to jeden z tych wielowątkowych filmów ze złożoną fabuła, w której różne wątki, początkowo niezależne od siebie, w ramach rozwoju fabularnego układają się jak puzzle, odkrywając przy tym tajemnicę, którą tak usilnie starają się odkryć nasi dzielni bohaterowie. Nie jest to porywające widowisko, momentami bardzo się dłuży,  a muzyka wręcz narzuca widzowi napięcie. Niemniej jednak, fabularnie film broni się całkiem nieźle.

Dziwak (2014)

Jak może podpowiedzieć sam tytuł, Dziwak to jeden z bardziej zakręconych filmów w puli. Kamerzysta imieniem Aron dostaje zlecenie od umierającego Josefa. Ma on nakręcić film dla jego nienarodzonego dziecka. Historia smutna sama w sobie, czyż nie? Okazuje się jednak, że intencje Josefa nie są tak jasne jakby mogło się wydawać, a bohater zachowuje się co najmniej ekscentrycznie. Film naprawdę wciąga, mija bardzo szybko, a dramaturgia jest naprawdę dobrze zbudowana. Jedyne co razi, to zbyt duża dawka „dziwności” (chociaż w tym przypadku, to raczej nie zarzut).

REC (2007)

Hiszpańska reporterka kręci materiał o codziennej pracy straży pożarnej. Początkowo wszystko idzie w porządku. Jednak pierwsza akcja do której wezwani zostają mężni strażacy, nie jest czymś z czym mają na co dzień do czynienia. Z pozoru łatwy reportaż, staje się dowodem na koszmar przez jaki przyjdzie przejść naszym bohaterom. I nie łudźcie się, nie wszyscy wyjdą z niego cało. Nie może dziwić obecność tego filmu w zestawieniu. REC wcale nie musi się podobać, ale to właśnie ten hiszpański film, nadał technice found footage świeżość, i po „Blair With Project”, stał się głównym motorem napędowym dzisiejszej mody na kręcenie właśnie w tej technice. Szkoda tylko że po świetnej „jedynce” i przyzwoitej „dwójce”, kolejne części stały się symbolem upadku zarówno tej techniki, jak i samego gatunku. Ja do dziś żałuje że je widziałem.

Jako w piekle, tak i na ziemi (2014)

Akcja filmu rozgrywa się w Paryżu. Francuska stolica słynie z pięknych romantycznych uliczek, budzących podziw zabytków, oraz wspaniałej architektury. Naszych bohaterów jednak nie interesuje samo zewnętrzne piękno miasta, liczy się to co znajduje się wewnątrz, a dosłownie mówiąc – pod spodem. Scarlett – nasza główna bohaterka – to archeolożka z syndromem Lary Croft. Kobieta kontynuuje prace ojca, której celem było odnalezienie owianego legendą kamienia filozoficznego Nicolasa Flamela. Wskazówki które zebrała, kierują ją do podziemi miasta. W tym celu montuje ekipę, z którą wyrusza w niezbadane dotąd tunele paryskich katakumb. Jak na ironię, poszukiwania artefaktu i źródła nieśmiertelności, stają się niebezpieczną igraszką między życiem a śmiercią, oraz groźnym lawirowaniem między światem żywych i światem umarłych. Dobra rada: w niektóre dziury lepiej nie wchodzić!

Paranormal Activity (2007)

Paranormal Activity to bez wątpienia jedna z bardziej, o ile nie najbardziej, rozpoznawalnych serii filmowych w technice found footage. Nie wiem, nie rozumiem, i nie akceptuje tego, ale niestety tak jest. Seria filmowa (w tym momencie można nawet powiedzieć że serial) jest klasycznym przykładem tego, jak coś co może na początku było całkiem porządnie nakręconym filmem, można sprowadzić do rangi kiczowatego i bezsensownego apogeum głupoty. Ale teraz coś pozytywnego. Pierwsza część tej wyeksploatowanej obecnie serii, jest w końcu całkiem udanie skonstruowanym horrorem. Nie pozbawionym wad, owszem, ale zdecydowanie najlepszym ze wszystkich części (no może „dwójka” jeszcze jakoś daje radę). Fabuła opiera się na obawach pary Katie i Micah, która po serii dziwnych, niewytłumaczalnych zjawisk, zaczyna wierzyć, że ich dom jest nawiedzony. Mężczyzna montuje więc kamery, aby móc rejestrować co dzieję się w domu 24 godziny na dobę. Technika found footage jest tu więc fabularnie uzasadniona, nie tak jak w przypadku wielu filmów, gdy bohaterowie trzymając kamerę, bardziej cenią ją od własnego życia. Niestety, jeśli nie oglądaliście jeszcze żadnej z części, a zaczniecie od „jedynki”, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że jeśli Wam się spodoba, skuszeni ilością kontynuacji sięgniecie po więcej. Zdecydowanie odradzam, skończcie na „jedynce”. W innym wypadku czeka was tylko zawód i stracone parę godzin życia. Godzin których ja niestety już nigdy nie odzyskam.

The Banshee Chapter (2013)

Dziennikarka śledcza, poszukując zaginionego w tajemniczych okolicznościach przyjaciela, trafia na trop eksperymentów prowadzonych na ludziach przez CIA. W poszukiwaniach pomaga jej ekscentryczny pisarz. A jedynym tropem, jest chemiczna substancja podawana pacjentom. Substancja, która rzekomo pozwala komunikować się z innym wymiarem i dostrzegać rzeczy niewidzialne dla przeciętnego człowieka. Tematyka całkiem ciekawa, niestety film pozostawia spory niedosyt, mam wrażenie że potencjał był znaczenie większy niż efekt końcowy. Niemniej jest to łakomy kąsek dla fanów intryg i teorii spiskowych.

The Bay (2012)

Coroczne obchody 4 lipca w amerykańskim miasteczku Chesapeake Bay, zamieniają się w koszmar na jawie. Ludzie zaczynają chorować, masowo umierać, a szpital pęka w szwach od nadmiaru pacjentów. Okazuje się, że źródłem schorzenia jest zatruta woda, a w sprawę zamieszane są władze miasta. Dziennikarka i kamerzysta mający początkowo relacjonować barwne obchody święta niepodległości, zaczynają prowadzić własne śledztwo i próbują odkryć przyczynę tajemniczej pandemii. Film jednak nie ogranicza się jedynie do punktu widzenia reporterki. Zawiera również materiały video ekologów badających wodę, nagrania z radiowozów, oraz te ze szpitalnych kamer. The Bay jest połączeniem dramatów katastroficznych typu „Contagion”, oraz horrorów w stylu gore tj. wymieniony już wyżej „REC”. Horroru nie ma tu tak wiele, ale jest napięcie i zagadka do rozwiązania.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: ZESTAWIENIE HORRORÓW FOUND FOOTAGE – CZĘŚĆ 2

 

Ostatni egzorcyzm (2010)

Pastor Cotton Marcus zawodowo zajmuje się egzorcyzmami. Chcąc zakończyć swoją „działalność” odpowiada na ostatnie wezwanie, a sam rytuał postanawia uwiecznić na kamerach. Bohater cierpi na mocny kryzys wiary, a przypadek opętanej Nell traktuje rutynowo. Szybko orientuje się, że nie jest to typowy przykład opętania, a demona może pokonać tylko człowiek o silnej wierze. Akcja rozgrywa się na bagnach Luizjany, co mocno oddaje klimat filmu. Nie jest to najlepszy horror o egzorcyzmach jaki widziałem, ale zdecydowanie zasługuje na uwagę.

The Den (2013)

Elizabeth Benton prowadzi społeczny eksperyment i bada zachowania użytkowników czatów internetowych. Biorąc udział w tak zwanych chat rullete zostaje świadkiem morderstwa. Bohaterka postanawia coś z tym zrobić i przedstawia sprawę sceptycznie nastawionej policji. Zdecydowane działanie i podjęte kroki wplątują bohaterkę i jej bliskich w niebezpieczny splot zdarzeń, zdarzeń które kompletnie wymykają się spod kontroli i stanowią zamach na ich prywatność, a nawet i życie. The Den to jeden z dwóch filmów w zestawieniu który technikę found footage wykorzystuje z perspektywy video chatu. Przyznam że byłem bardzo negatywnie nastawiony do tego filmu, ale z racji tegoż zestawienia przełamałem się i obejrzałem. Nie zawiodłem się, a wręcz pozytywnie zaskoczyłem. Jest to naprawdę porządne kino gatunkowe, trzymające w napięciu – i co najważniejsze – pozostawiające widza z paroma przemyśleniami. Na uwagę zasługuje również fenomenalne zakończenie, którego szczerze mówiąc się nie spodziewałem. Jeśli traktujesz ten horror jako rozprawkę nad ludzkimi instynktami, oraz wpływem mediów i internetu na zachowania społeczne, to film musi Ci się spodobać. Zdecydowanie polecam.

The Sacrament (2013)

Reporterzy z programu Vice Media udają się do mocno religijnej społeczności znajdującej się głęboko w dżungli. To właśnie tam rzekomo przebywa siostra jednego z bohaterów. Eden Parish – bo tak nazywa się to miejsce – wydaje się z początku rajem na ziemi. Ludzie przyjeżdżają tam sprzedając cały dobytek życia, z reguły będąc po przejściach, albo na zakrętach życiowych, to miejsce ma być dla nich nowym początkiem. Żyją tam z własnej ciężkiej pracy, bez mediów, bez polityki, bez zepsucia które znajdziemy w dużych miastach. Całym miejscem i ludźmi zarządza człowiek nazywany przez członków społeczności Ojcem. Jest to bardzo charyzmatyczny starszy mężczyzna, który u ludzi ma taki posłuch, że wydaje się być dla nich niczym Bóg. Choć dziennikarze początkowo dają się uwieść pięknemu miejscu z uprzejmymi ludźmi, to jednak raj w którym się znaleźli nie koniecznie jest tym czym się wydaję. Ale to już im pozostawiam odkrycie jego mrocznej tajemnicy.

Grave Encounters (2011)

Grupa telewizyjna o chwytliwej nazwie Grave Encounters postanawia dobrowolnie spędzić noc w szpitalu psychiatrycznym w którym rzekomo straszy. Zbierają w ten sposób materiał do swojego reality show o zjawiskach paranormalnych. Ich program nie opiera się jednak na prawdziwych przypadkach, a na odpowiednim ucinaniu ujęć, muzyce, i manipulowaniu światłem. Sama ekipa jest mocno sceptyczna dla jakichkolwiek przejawów nadprzyrodzonych zdarzeń. Zmieniają zdanie dopiero gdy zamknięci od zewnątrz, muszą stawić czoła dziwnym zdarzeniom mającym miejsce w szpitalu. Zdarzeniom, które każą zastanowić się nawet naszym czyniących sobie żarty niedowiarkom. Grave Encounters jest jednym z najlepszych horrorów found footage jakie widziałem. Skutecznie straszy, nie pozwala się nudzić, a sam klimat i ulokowanie wydarzeń w surowym, podupadającym szpitalu psychiatrycznym, skutecznie wpływa na wyobraźnię widza. Jeśli jeszcze nie widziałeś/aś, to koniecznie obejrzyj!

The Quiet Ones (2014)

Profesor Joseph Coupland z oksfordzkiej katedry psychologii, zaprasza trójkę studentów do wspólnego eksperymentu. Pod opieką profesora znajduje się Jane, dziewczyna zdradzająca objawy opętania. Joseph jest jednak racjonalistą i nie wierzy w żadne zjawiska paranormalne. Jego zdaniem dziewczyna cierpi na zaburzenia psychiczne, a on wraz ze studentami chce podjąć się eksperymentalnego leczenia pacjentki. Jak można się domyślić, profesor szybko będzie musiał zweryfikować swoje poglądy, a eksperyment szybko wymknie się spod kontroli. „Uśpieni” – bo tak brzmi polski tytuł filmu – nie jest w całości filmem found footage, ale w dużej mierze z tej techniki korzysta. Jest tu bowiem student kręcący przebieg eksperymentów, są też stare czarno białe nagrania wcześniejszych badań profesora. The Quiet Ones to nic odkrywczego dla gatunku, film raczej wykorzystuje klisze z wcześniejszych obrazów tego typu. Mimo to ogląda się go przyjemnie, w czym zdecydowanie pomaga urodziwa Olivia Cooke i dobra gra aktorska znanego z roli Moriarty’ego w „Sherlocku Holmsie” Jareda Harrisa.

The Tunnel (2011)

Rząd Nowej Wali – jednego z Australijskich stanów – postanawia nie wykorzystywać słodkiej wody zalegającej w nieużywanych tunelach metra pod Sydney. Sprawa dla reportera, chciałoby się rzec. I słusznie, bo temat szybko podchwyciła australijska telewizja i postanowiła wysłać do tunelów swoją ekipę, z reporterką Natashą na czele. Nie spodziewają się jednak, jakie przeraźliwe tajemnice mogą skrywać ciemne tunele. The Tunnel to doskonały przykład tego jak skutecznie budować napięcie, nie odkrywając wszystkich kart w pierwszych fragmentach filmu. Podoba się również to, że do końca nie wiemy czego się bać i co tak naprawdę w tych tunelach się znajduje. Dodajmy do tego kontekst historyczny zawarty w filmie i mamy naprawdę świetne kino gatunkowe. Oglądać tylko po ciemku!

Cybernatural (2014)

Ośmieszona w internecie Laura Barns popełnia samobójstwo. Równo rok po tragedii grupa czatujących ze sobą nastolatków otrzymuje wiadomości z konta tragicznie zmarłej dziewczyny. Laura nawet po śmierci postanawia odkryć sprawcę swojego nieszczęścia, czyli ucznia który opublikował wstydliwy dla bohaterki filmik w internecie. Grupa nastolatków musi zmierzyć się z internetową grą, którą zafunduje im zmarła koleżanka, a ich wstydliwe sekrety będą miały ujrzeć światło dzienne. Nie wszyscy wyjdą z chat roomu sami, a niektórzy nie wyjdą wcale. Cybernatural to podobnie jak „The Den” korzysta z techniki found footage z punktu widzenia kamerki internetowej. Cały czas, my jako widzowie, jesteśmy podglądaczami grupowego czatu na Skype. Nie jest to tak dobrze zrealizowany dreszczowiec jak wyżej wymieniony, w sumie to nie jest nawet straszny, ale podobnie jak on, w swoich rozważaniach znajduje się blisko problemów współczesnych. Tym razem młodzieży i tak popularnego dziś hejtingu w sieci. Cybernatural ostrzega i zadaje kłam pewnym sentencją związanych z internetowym trollingiem. Tutaj raczej ten kto kozak w necie, to truposz w świecie.

Łowca Trolli (2010)

Norwescy studenci kręcą film o polowaniu na niedźwiedzie. W tym celu zaczynają śledzić jednego z kłusowników. Okazuje się jednak, że nie poluje on na leśną zwierzynę, a przynajmniej nie taką o jakiej byśmy myśleli. Jest on bowiem łowcą trolli. Tak, dobrze przeczytaliście, trolli. Norweski rząd ukrywa istnienie monstrów, budując gigantyczne elektryczne pastuchu i zatrudniając łowców takich jak Hans, nasz rzekomy kłusownik. Trolle nie są zbyt inteligentne, można rzec, że są tępe jak paczka gwoździ. Jedzą wszystko co mają pod ręka, a za szczególny przysmak uznają krew chrześcijan. Łowca Trolli to fantastyczny film, operujący absurdem, specyficznym poczuciem humoru, oraz wszechobecnym dziwactwem które możemy zaobserwować na ekranie. Film jest uznawany za fantastykę z elementami horroru, stąd jego obecność w zestawieniu. Na pewno warto go zobaczyć, bo czegoś takiego jeszcze nie widzieliście…

V/H/S (2012)

V/H/S było dla mnie kompletnym zaskoczeniem, pozytywnym na szczęście. Film to antologia składająca się z jednego wątku – umownie nazwijmy go głównym – oraz z kilku innych niezależnych od siebie historii. Ale zacznijmy od początku. Grupka złodziei dostaje zlecenie na kradzież kaset video. W domu który mają obrabować znajdują zwłoki mężczyzny, oraz niezwykłe nagrania – tytułowe v/h/s-y. I to właśnie te nagrania są największą frajdą w całym filmie. Nie ma tu bowiem spójnej fabuły, a jedyny element łączący w poszczególne epizody, to złodzieje i zmieniające się taśmy. Za każdy z czterech segmentów filmu odpowiada inny reżyser, stąd film jest o tyle o ile zróżnicowany, co niestety również i nierówny. Każdy ma swoją ulubioną historię, moją jest pierwsza i ostatnia. A teraz może Ty sprawdź, która Tobie najbardziej przypadnie do gustu.

Wizyta (2015)

Najlepsze zostawiłem na koniec. Ostatnim w zestawieniu, jest najnowszy horror twórcy takich filmów jak „Szósty zmysł” i „Znaki” – M. Night Shyamalan. Wizyta opowiada o perypetiach rodzeństwa, które zaproszone przez dziadków, których nigdy nie znało i nie widziało na oczy, musi zmierzyć się z dziwnymi przyzwyczajeniami i zachowaniami staruszków. Coraz bardziej zaniepokojeni wnuczkowie, postanawiają w końcu przyjrzeć się zachowaniu dziadków z większą uwagą. I choć początkowo bagatelizują problem, z każdym następnym spędzonym dniem, są coraz bliżej odkrycia mrocznej tajemnicy skrywanej przez pieszczotliwie nazywanych Pop Popa i Nane. Film Shyamalana to idealne połączenie humoru z kinem grozy. Jest nastoletni bohater, który potrafi nas rozśmieszyć swoimi komentarzami, i jest aura tajemniczości oraz niepokoju towarzysząca zachowaniu starszych bohaterów. Pozycja must see… i to nie tylko dla fanów found footage.

No i doszliśmy do końca. Oczywiście jeśli komuś udało się przebrnąć przez całe zestawienie. Tak jak już wspomniałem na początku, found footage to bardzo niewdzięczny rodzaj filmów. Myślę jednak, że w tych 20 pozycjach znajdziecie chociaż jedną, która przypadnie wam do gustu. Natomiast jeśli podobało wam się to co napisałem, będzie mi bardzo miło jak zostawicie jakiś komentarz, a gdy podobało się trochę mniej, to skomentujcie tym bardziej i podzielcie się swoją opinią.

 

Najciekawsze premiery 2023

DRESZCZOWCE Z RĘKI, CZYLI NAJLEPSZE FILMY FOUND FOOTAGE CZ. 2

HORROR NA DYCHĘ, CZYLI 10 NAJLEPSZYCH FILMÓW GROZY OSTATNICH 10 LATnajlepsze horrory dekady