Spider-Man Daleko od domu recenzja filmu

Spider-Man: Daleko od domu (2019): Kryzys bohatera

Nie będzie chyba krzty przesady w stwierdzeniu, że ostatnie dwa lata suberbohaterszczyzny zdecydowanie należą do przyjaznego Pajęczaka z sąsiedztwa. Wszystko zaczęło się od „Homecoming„, który całkiem słusznie wyrzucił wszystko co Sony zdążyło popsuć w „The Amazing Spider-Man” do kosza i na nowo przedstawił postać Petera Parkera umiejętnie wplątując go w MCU. Następnie dostaliśmy świetną grę na PlayStation 4, w której twórcy również potrafili uchwycić charakter postaci i pokazali, że doskonale rozumieją dlaczego akurat to Spider-Man z pośród wszystkich bohaterów Marvela cieszy się największą popularnością. Kolejne miesiące to mały, choć zapadający w pamięć występ Pajęczaka w „Wojnie bez granic” i swojego rodzaju opus magnum kina superbohaterskiego, czyli „Spider-Man: Uniwersum„.

Nic więc dziwnego, że to własnie ten bohater miał za zadanie przeprowadzić nas przez zwieńczenie dotychczasowej ery MCU, ale i równocześnie zapoczątkować nowy kierunek, wytyczyć nowe ścieżki. Nikt się chyba jednak nie spodziewał, że Spider-Man: Daleko od domu będzie przy tym filmem tak samoświadomym, komentującym współczesny rynek masowy, a do tego nawiązującym dialog z nami – niestrudzonymi konsumentami wszystkiego co z superbohaterami związane. Niestety często kosztem zdrowego rozsądku…

Nie sposób mówić o fabule Daleko od domu bez spoilerów, ale kierunek i środek ciężkości na jakim będzie się opierać drugi film Jona Wattsa o Pajęczaku z sąsiedztwa, był aż nadto widoczny już w samych zwiastunach. Oto mamy obraz świata po cofnięciu pstryknięcia Thanosa, swoiste poendgame’owe uniwersum, w którym zarówno my, jak i sami bohaterowie szybko musimy się odnaleźć. I choć reżyser bardzo umiejętnie nas w ten nowy krajobraz wprowadza, odpowiadając przy tym na kilka ważnych pytań, w zasadzie od razu pakuje swoich bohaterów w walizki, wsadza w samolot i kieruje w stronę Europy, nadając wszystkiemu odpowiedniego i potrzebnego w kontekście akurat tego filmu dystansu.

Potrzebuje z resztą tego sam Peter, który nie do końca umie i przede wszystkim chce sobie poradzić z odpowiedzialnością i oczekiwaniami jakie na nim ciążą po śmierci jego mentora. Stanowi to doskonałe odwrócenie budowania postaci w kontekście „Homecoming”, bo o ile wcześniej nasz bohater koniecznie chciał udowodnić sobie i całemu światu, że jest na tyle odpowiedzialny aby dołączyć w szeregi Avengers, to teraz kiedy po personalnych przetasowaniach ciężar tej odpowiedzialności uderza w niego ze zdwojoną siłą, zdaje sobie sprawę, że przecież wciąż jest tylko nastolatkiem i to właśnie tej strony swojego życia potrzebuje w tym momencie najbardziej. Mają mu w tym pomóc właśnie wspomniane wakacje, gdzie celem dla Petera będzie już tylko i wyłącznie podbicie serca MJ. Nieco inne plany wobec jego wakacji ma niestety Nick Fury i tajemniczy bohater z akwarium na głowie…

Spider-Man: Daleko od domu udanie kontynuuje dobrze obraną już wcześniej ścieżkę skupiając się w równorzędny sposób na Spider-Manie – superbohaterze, jak i Peterze Parkerze – nastolatku z Queens, który stara się pogodzić ze sobą dwa światy, świat w którym musi sprostać wymaganiom i nijako wejść w buty samego Iron Mana oraz świat w którym najważniejsze jest wyznanie swoich uczuć dziewczynie która mu się podoba. Twórcy znakomicie ogrywają ten konflikt interesów z jednej strony nadając filmowi potrzebny młodzieżowy, wakacyjny feel, a z drugiej wzbogacając go o swego rodzaju metakomentarze odnoszące się do roli superbohaterów dla współczesnego społeczeństwa, ale i stanowiące w pewien sposób samokrytykę całego MCU i coraz bardziej zmonopolizowanego przez trykociarzy rynku kultury masowej. Wiem, wiem, ciężko to sobie wyobrazić, ale oba elementy znakomicie się ze sobą zazębiają i sprawiają, że nowy film o Spider-Manie zdecydowanie wyróżnia się spośród pozostałych tytułów MCU.

Ważny w „Daleko od domu” jest również wątek dziedzictwa z którym zmierza się Peter, a który stanowi fajny przyczynek do kilku scen bezpośrednio odnoszących się do historii całego MCU. Mamy tu kilka wyraźnych paralelicznych nawiązań do Iron Mana, które – nie ukrywam – wywołują nostalgiczny uśmiech na twarzy, a dość istotną role gra w tym Jon Favreau – odtwórca roli Happy’ego, ale i reżyser dwóch pierwszych filmów o Iron Manie.

W tym wszystkim swoje zadanie ma też owiany tajemnicą Mysterio, w którego z sukcesem wciela się Jake Gyllenhaal. I wierzcie mi, w tym miejscu wyrzućcie do kosza wszystkie wasze teorie związane z tą postacią. Powiedzieć nic nie mogę, bo w zasadzie wszystko co związane z Mysterio i jego motywacjami to spoiler, ale uspokoję was, że to naprawdę świetnie nakreślona i rozpisana postać, która jednocześnie w pewien sposób wypełnia lukę w życiu naszego głównego bohatera, tylko po to, aby zaraz potem wprowadzić go na zupełnie nowe tory. Na pewno spodziewajcie się kilku zwrotów akcji…

To co jednak wygrywa cały film, to relacja na linii Peter – MJ i świetna ekranowa chemia między odtwórcami tych ról, czyli Tomem Hollandem i Zendayą. Ten pierwszy udowadnia, że nie tylko dobrze wygląda w czerwono-niebieskim kostiumie, ale i jest urodzonym Peterem Parkerem, a ta druga przy coraz cichszym akompaniamencie oburzenia fanów komiksowego pierwowzoru, nadaje swojej postaci taki zestaw cech i oryginalności, że nie tylko swoją charyzmą zawłaszcza cały ekran w każdej scenie, to staje się powoli równorzędną postacią dla tytułowego bohatera. Z resztą cały wątek romantyczny między tą dwójką wypada bardzo naturalnie, niewymuszenie i jest zwyczajnie autentyczny. Moim zdaniem – zdecydowanie najlepszy wątek miłosny w całym MCU.

Z trudnego zadania przed jakim stało „Daleko od domu” film wywiązał się nadspodziewanie dobrze. Sprawdza się w swojej roli epilogu do „Końca gry” ,równocześnie uspokajając wszystkich fanów pokazując, że okręt o nazwie MCU zmierza dobrym kursem, ale wciąż w tylko sobie znanym kierunku. Fajnie, że najważniejszy w tym wszystkim wciąż nie był Spider-Man, a Peter Parker – nasz roztrzepany nastolatek, który chce na chwile zdjąć kostium, pojechać na wakacje i być jednym z nas. Ot tak po prostu, bo to też jest super…


Spider-Man: Daleko od domu (Spider-Man: Far from Home)
Reżyseria: Jon Watts
Scenariusz: Chris McKenna, Erik Sommers
Zdjęcia: Matthew J. Lloyd
Muzyka: Michael Giacchino
Obsada: Tom Holland, Zendaya, Samuel L. Jackson, Jon Favreau, Jake Gyllenhaal, Jacob Batalon, Cobie Smulders, Angourie Rice i inni
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Kraj: USA
Rok produkcji: 2019
Data polskiej premiery: 5 lipca 2019

 


 CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI I CIEKAWYCH ZESTAWIEŃ? POLUB NAS I BĄDŹ NA BIEŻĄCO: 
[facebook-page-plugin href=”okiemfilmoholika” width=”500″ height=”220″ cover=”true” facepile=”true”  adapt=”false” language=”pl_PL”]