Spacerujesz po galerii w poszukiwaniu paru drobiazgów, podczas gdy wokół akompaniuje Ci cyklicznie powtarzający się utwór „Last Christmas” lub Maria Carey nieśmiało wyznająca, że wszystko czego potrzebuje na święta – to Ty? Wychodzisz na zewnątrz i aż mrużysz oczy od blasku pierdyliarda małych światełek, pod których ciężarem uginają się witryny sklepów. W końcu próbujesz zrobić zakupy, bez powodzenia, ponieważ horda zestresowanych klientów opróżnia półki supermarketów, robiąc zapasy wielkości małego kontenera? Tak w skrócie dla wielu ludzi niezarażonych świąteczną gorączką, może wyglądać grudzień. Coś zaczyna brzmieć znajomo? Jeśli tak, to dobrze trafiłeś.
Jednak sekundkę, zaraz, zaraz. Przecież to nie jest blog lifestylowy, a ja bynajmniej nie pisze o tym dlatego, że świąt nie lubię. Nie. Piszę to ponieważ również telewizja co roku, z uporem maniaka karmi nas tą samą świąteczną ramówką. „Kevin sam w Domu”, „Kevin sam w Nowym Yorku”, „Grinch – świąt nie będzie” – to tylko kilka tytułów które w ciemno można obstawiać jako pewniaki polskich stacji telewizyjnych w Boże Narodzenie. Dlatego przygotowałem krótkie zestawienie, które powstało z myślą zarówno o ludziach, których męczy to świąteczne szaleństwo, jaki i tych którzy Święta uwielbiają (tak jak ja zresztą), ale po prostu ciekawi ich inne, niekonwencjonalne spojrzenie na ten temat. Oto więc lista 5 filmów antyświątecznych.
Cicha noc, śmierci noc (1984)
Lata 80. dały światowej kinematografii wiele perełek kina grozy. Wystarczy powiedzieć, że w tym okresie do kin weszły tak kultowe obrazy jak „Martwe zło”, „Duch”, „Koszmar z ulicy Wiązów”, „Mucha”, czy chyba najbardziej znane – „Lśnienie”. A to tylko kilka z nich. Można śmiało stwierdzić, że był to jeden z lepszych okresów dla tego gatunku. Współcześnie horrory to przede wszystkim efekty specjalne i utarte do porzygu schematy. Kino grozy lat 80 cechuje się natomiast specyficzną oprawą muzyczną, przejaskrawioną grą aktorską, oraz nierzadko – sporą dawką solidnego kampu. Wiadomo, nie wszystkie filmy przetrwały próbę czasu. Nie można im jednak odmówić specyficznego klimatu i oryginalnego stylu. Nie inaczej jest w przypadku Cichej nocy, śmierci nocy. Co prawda nie jest to nawet w połowie tak dobry film jak „Koszmar” czy „Lśnienie”, ale klimat lat 80. jak najbardziej zachowuje. Świąteczny horror z ’84 roku opowiada o historii Billy’ego, który w dzieciństwie był świadkiem morderstwa swoich rodziców przez Świętego Mikołaja-psychopatę. Jak łatwo się domyśleć – takie przeżycia zawsze pozostawiają swój ślad. Młody chłopiec dorasta więc kształtowany przez traumę, której skutki objawić się mogą w każdej chwili. Film do wybitnych nie należy, bo o ile pierwsza część jest naprawdę wciągająca, to później niestety z każdą minutą robi się coraz gorzej. Mimo to polecam sprawdzić samemu. I dobra rada na koniec: Jak zobaczysz Mikołaja na ciemnej drodze…. nie zatrzymuj się!
Rare Export (2010)
Kompletnie odjechany film. Ni to horror, ni to fantasty, choć posiada elementy obu gatunków. Świetna zabawa dla starszego widza. Skandynawskie filmy słyną z specyficznego klimatu i poczucia humoru. Wszystko to tu znajdziemy. Film opowiada własną, oryginalną legendę Świętego Mikołaja. Bynajmniej nie jest to poczciwy staruszek o zaokrąglonych kształtach, patrzący na dzieci swoim ciepłym, dobrodusznym spojrzeniem. Na prezent od niego raczej nie będziecie czekać, a widząc go na ulicy, przeszlibyście na drugą stronę. Warto sprawdzić ten tytuł, bo to naprawdę niecodzienne kino i ciekawe podejście do tematu Świąt. Ciężko jest cokolwiek więcej o tym filmie powiedzieć bez zdradzania fabuły, dlatego gorąco zachęcam – obejrzyjcie! Bo nawet jeśli wam się nie spodoba, to możecie być pewni, że drugi raz czegoś takiego nie zobaczycie!
Zły Mikołaj (2003)
Zaraz po „Szklanej Pułapce” mój ulubiony film w okresie świątecznym. Zbliża się Boże Narodzenie, galerie handlowe pękają w szwach, a tuziny Mikołajów pałętają się po ulicy. Jednym z nich jest Willy – cynik, furiat, seksoholik, którego dłoń rzadko bywa wolna od wysokoprocentowego trunku. W tej roli nikt nie sprawdziłby się lepiej niż Billy Bob Thornthon (no może David Duchovny dałby radę). Billy/Willy pracuje w okresie świątecznym jako Święty Mikołaj wraz ze swoim karłowatym, czarnoskórym kolegą – elfem. Jednak dla obu panów świąteczne kostiumy to jedynie przykrywka. Prawdziwym celem jest bowiem sejf z pieniędzmi należącymi do centrum handlowego. Twórcy określają film jako komedie kryminalną, ośmielę się nimi zgodzić. Wątek kryminalny jest tam jedynie tłem dla specyficznego humoru, absurdalnych sytuacji i nieszablonowych postaci. Pozycja must see na liście (anty)świątecznych filmów.
Czarne święta (1974)
Kolejny horror w zestawieniu, tym razem z lat 70. Jak tytuł wskazuje – akcja filmu rozgrywa się w Boże Narodzenie. Centralnym miejscem zdarzeń jest żeński akademik. Do lokatorek co jakiś czas dzwoni dziwny telefon, słychać w nim tylko bełkot, jęki i groźby – ogólnie można się przestraszyć. Co więcej, po jednej z mocno zakrapianych studenckich imprez ginie dziewczyna. Okazuje się, że telefoniczny wielbiciel zagnieździł się na strychu, a w wolnych chwilach lubi zejść na dół by ukatrupić kolejną z studentek. Czarne święta to klasyczny slasher, a jego mocną stroną jest mroczny, tajemniczy klimat. Mordercę widzimy tylko z punktu widzenia pierwszej osoby i tak naprawdę nie wiele wiemy o jego motywacjach. Kreuje to pewnego rodzaju aurę nieprzewidywalności i tajemnicy. To co jednak razi w oczy, to skrajna nielogiczność czy wręcz głupota niektórych bohaterów (to jednak typowe dla tej konwencji). O ile w pewnych sytuacjach (np. na komendzie policji) jest to zabawne, to w pozostałych scenach trudno znaleźć logiczne źródło pewnych zachowań. Ale cóż, chyba horrory przyzwyczaiły Nas tym do siebie, że ich bohaterowie rzadko postępują w zgodzie z szeroko pojętym zdrowym rozsądkiem.
Krampus. Duch Świąt (2015)
Co się dzieje gdy tracisz wiarę w Święta, twoja rodzina non stop kłóci się przy Wigilijnym stole, a całą magię Bożego Narodzenia szlag trafił? Otóż przychodzi po Ciebie Krampus – starożytny demon, gotowy wpakować do swojego worka wszystkich, którzy stracili wiarę. Rogatemu pomiotowi towarzyszą rzecz jasna pomocnicy – piekielne zabawki i spaczone świąteczne symbole. Jedno jest pewne – dla dwunastoletniego Maksa i jego rodziny nie będą tą najlepsze Święta w życiu. Pamiętajcie, świąteczna atmosfera jest najważniejsza!
Na końcu (wbrew ogólnej tematyce zestawienia) chciałbym życzyć Wszystkim Wesołych Świąt. Przede wszystkim takich spokojnych, rodzinnych i bezstresowych. Bo na co dzień i tak żyjemy w ciągłym pędzie i nieustającym stresie. Niech te Święta będą inne. No i fajnie by było jakby trochę śnieg spadł 🙂