Narcos sezon 3 recenzja

Narcos (2017): sezon III

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale sądzę, że podobnie jak ja, wielu fanów Narcos obawiało się o jakość serialu po śmierci Pablo Escobara. W końcu jakby nie patrzeć, grany przez znakomitego Wagnera Mourę przywódca legendarnego kartelu z Medellin, dotąd był wizytówką, twarzą produkcji Netflixa. Czy bez charyzmatycznego bohatera i antybohatera jednocześnie, twórcom serialu wraz z nowymi postaciami, rywalem oraz całkowicie nową historią, udało się nawiązać do poziomu z dwóch poprzednich bardzo udanych sezonów? Spieszę donieść, że tak. Ba. Jest nawet lepiej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać…

Narkotykowe imperium Escobara upadło. Jednak podczas gdy kolumbijska policja i agenci DEA całą swoją uwagę skupili na złapaniu legendarnego bossa, w cieniu, po cichu w siłę rósł kolejny wielki syndykat – kartel z Cali. Jego szefowie, czyli bracia Gilberto i Miguel Rodriguez, obrali jednak całkowicie inną strategię budowania swojej potęgi. Podczas gdy Escobar szukał uwielbienia wśród klas niższych, tzw. proletariatu, dżentelmeni z Cali (bo tak siebie nazywali) wydawali miliardy dolarów rocznie na korumpowanie policjantów, urzędników państwowych i wysoko postawionych rangą polityków, z ministrami i wiceministrami włącznie.

Było ich na to stać. Według danych DEA kartel z Cali u szczytu swojej potęgi był całkowitym monopolistom w przemycie kokainy, posiadając ponad 3/4 światowego rynku. Mając takie wpływy bracia Rodriguez postanowili pójść na układ z rządem kolumbijski, w ramach którego w zamian za kapitulacje mieli otrzymać immunitet i zachować dotychczas zebrane majątki. Na domknięcie wszystkich spraw dostali 6 miesięcy, w czasie których mogli dorobić sobie do jeszcze większej narko-emerytury.

Na taki stan rzeczy nie godził się znany z poprzednich sezonów Javier Peña. Wracający do Kolumbii jako bohater kampanii przeciwko Escobarowi agent DEA, za nowy cel obiera sobie wszystkich ojców chrzestnych z Cali. Zdeterminowanemu bohaterowi trudno będzie jednak znaleźć silnych sojuszników. W obliczu planowanej kapitulacji, wojna przeciwko kartelowi nie jest na rękę ani CIA, ani skorumpowanej policji, ani kolumbijskiemu rządowi. Wydaje się więc, że ta nierówna walka z góry  skazana jest na porażkę.

Skłamałbym mówiąc, że przez pierwsze kilka odcinków nie brakowało mi magnetyzującego, przyciągającego do ekranu widza Wagnera Moury. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo gdy zacząłem lepiej poznawać nowych bohaterów i z większym zaangażowaniem podchodzić do ich dalszych losów, postać Escobara zdawała się być już tylko miłym, ale odległym wspomnieniem. W III sezonie nie zobaczyliśmy również drugiego z agentów DEA, Steve’a Murphy’ego. Tym samym pełniącego do tej pory rolę narratora Holbrooka, zastępuje jego osamotniony partner, czyli grany przez Pedro Pascala Javier Peña. To właśnie on komentując i przybliżając niektóre historyczne wydarzenia zza offu, pozwoli nam lepiej zrozumieć kontekst historyczny, w którym rozgrywa się fabuła serialu.

Nowych ciekawych postaci w III sezonie nie brakuje. Chociaż żaden z bossów z Cali nie posiada chociaż namiastki charyzmy Pablo Escobara, to wcale nie oznacza, że wcielający się w nich aktorzy nie wykreowali ciekawych postaci. Każdy z przywódców kartelu posiadał inną charakterystykę i był sam w sobie intrygującym bohaterem. Co więcej, mimo iż dżentelmeni z Cali działali w zupełnie inny sposób, bardziej przemyślany i pragmatyczny niż Escobar, nie sposób było im odmówić sprytu i bezwzględności równiej, a miejscami nawet przerastającej tą El Patrona.

Jedną z najciekawszych i najlepiej zagranych postaci jest natomiast grany przez Matiasa Varelę, Jorge Salcedo. Jest on szefem ochrony kartelu, który za wszelką cenę chce odejść i rozpocząć własny, w pełni, legalny biznes. Bossowie zmuszają go jednak, aby został i zajmował się ochroną jeszcze pół roku, do czasu kapitulacji. Jego bohater to zwykły, człowiek, który bezmyślnie wplątał się w układ i na szali postawił życie swoje i swojej rodziny. W końcu z kartelu raczej się nie odchodzi, a przynajmniej nie w jednym kwałku.

Twórcy serialu w odróżnieniu od dwóch poprzednich sezonów, w tym postawili na dużo surowszy klimat. Nie brakuje oczywiście potęgujących realizmu całej historii wstawek archiwalnych oraz nawiązań do faktów historycznych. Jednym z nich jest choćby wspomnienie o NAFTA, czyli sprzyjającej kartelowi umowie o wolnym handlu między USA i Meksykiem. Przy braku jednej ogniskującej postaci, potrafili również odpowiednio rozłożyć akcenty pomiędzy kilku przywódców oraz ich – symbolizujących młode pokolenie – synów, którzy również mają dość istotny wpływ na przebieg fabuły. Bez Boyda Holbrooka u boku, z podwójnym ciężarem roli świetnie radzi sobie Pedro Pascal. W pewien sposób postać Murphy’ego dzielnie starają się zastąpić Chris Feistl i Daniel Van Ness, czyli grający duet agentów żółtodziobów Michael Stahl-David i Matt Whelan.

Podobnie jak w czasie gdy obserwowaliśmy potyczkę DEA z Escobarem, tak i teraz w Narcos nie brakuje zwrotów akcji i krwawych potyczek karteli. Nie można również narzekać na deficyt doskonale napisanych i zagranych postaci, napięcia, dramaturgi oraz – co jest największą siłą serialu – świetnie oddanego i zniuansowanego klimatu Kolumbii lat 90. Także Ci którzy tak samo jak ja bali się, że brak Pablo Escobara mocno odbije się na jakości serialu, mogą być spokojni. Całkiem nawet możliwe, że dla wielu z Was III sezon okaże się być tym najlepszym.


Narcos sezon 3 recenzja

Narcos (sezon III)
Reżyseria: Andi Baiz, Gabriel Ripstein, Josef Wladyka,  Fernando Coimbra
Scenariusz: Carlo Bernard, Doug Miro, i inni
Muzyka: Pedro Bromfman
Zdjęcia: Carmen Cabana, Mauricio Vidal, i inni
Obsada: Pedro PascalDamián Alcázar, Alberto Ammann, Francisco Denis, Pêpê Rapazote i inni
Gatunek: Dramat, Biograficzny, Kryminał
Kraj: USA, Kolumbia
Emisja pierwszego odc: 1 września 2017

 


 Serial Dostępny na:

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI I CIEKAWYCH ZESTAWIEŃ? POLUB NAS I BĄDŹ NA BIEŻĄCO: 
[facebook-page-plugin href=”okiemfilmoholika” width=”500″ height=”220″ cover=”true” facepile=”true”  adapt=”false” language=”pl_PL”]