Czym jest tytułowy atak paniki? Według definicji którą znajdziemy na Wikipedii, jest to jeden z objawów zaburzeń lękowych, które – pojawiają się nagle, towarzyszy im nagłe uczucia przerażenia i objawy somatyczne tj. bóle w klatce piersiowej, palpitacje serca, spłycenie oddechu, zawroty głowy, dolegliwości w okolicy brzucha, uczucia nierealności i lęk przed śmiercią. Hmmm… Brzmi całkiem jak coś co zazwyczaj czuję po, a nierzadko jeszcze przed obejrzeniem polskiej komedii z ostatnich paru lat. Co więcej – myślę, że wielu z Was ma podobnie, prawda? Na całe szczęście debiutancki film Pawła Maślony wywołuje zgoła odmienne emocje i faktycznie tak jak wielu twierdzi, okazuje się najlepszym przedstawicielem swojego gatunku w Polsce od naprawdę bardzo długiego czasu. Z resztą, zestawianie Ataku Paniki z innymi komediowymi tworami na naszym rynku jest dla tego filmu zwyczajnie uwłaczające.
Wszystko zaczyna się mocno, bo od krótkiej sceny w której nawiedzony, snujący swój monolog o sensie egzystencji i naturze wszechrzeczy prezenter radiowy, kończy swoją audycję samobójczym strzałem w głowę. Bam! Chwila moment, krótki wystrzał, po czym ostentacyjne zbliżenie kamerzysty na powoli spływające kawałki mózgu rozbryzganego na ścianie. Spytacie – gdzie tu komedia?! Poczekajcie aż poznacie kolejnych bohaterów…
Po tym szokującym wstępie Paweł Maślona zaczyna opowiadać kilka przeplatających się historii, w których śledzimy coraz to bardziej niezręczne, dziwaczne bądź absurdalne sytuacje, doprowadzające ich bohaterów do sytuacji skrajnego stresu, załamania czy wybuchu, za którymi często stoją rzeczy błahe lecz urastające dla nich do rangi metaforycznych małych końców świata.
I tak poznajemy typowo „januszowe” małżeństwo Andrzeja i Elżbiety, które wysmagane słońcem wracając samolotem z wakacji w Egipcie, trafia na wyjątkowo upierdliwego i ohydnie spoconego współpasażera. Poznajemy też dorabiającą sobie na seks kamerkach Kamilę, której niespodziewanie zwalają się na głowę przyjaciółki z liceum. Trójkę nastolatków mających kiepski odlot po pierwszym w życiu eksperymencie z marihuaną. Uzależnionego od gier online kelnera, który podczas pracy na weselu dostaje telefony z pogróżkami od innego gracza oraz bardzo ekspresyjną pisarkę, która w ekskluzywnej restauracji czeka na od dawna niewidzianego męża.
Epizodyczny charakter filmu Pawła Maślony i motyw pokazywania ludzi doprowadzonych do granicy wytrzymałości i irytacji, sprawia, że Atak Panik” często porównuje się z argentyńskim zdobywcą Oscara w reżyserii Damiána Szifróna, czyli „Dzikich historii”. Są to porównania po części zrozumiałe, ale równocześnie z racji na mnogość istotnych różnicy między dwiema produkcjami – nieco nietrafne. „Dzikie historie” to bowiem zbiór niepowiązanych ze sobą krótkich absurdalnych nowel występujących pod jednym tytułem. Tymczasem film Maślony zdaje się być takim tylko na początku, zanim powoli zaczyna ujawniać skrzętnie utkane przez scenarzystów nitki zależności i powiązań występujących między pojedynczymi historiami. Jeśli już jednak zestawiać go z innymi tytułami, to z racji na szkatułkową konstrukcję fabuły bardziej porównałbym go do twórczości Christophera Nolana czy Quentina Tarantino.
Z tego powodu wielkie brawa należą się trójce scenarzystów, ale w szczególności montażystce, Agnieszce Gilińskiej. Ta niezwykle umiejętnie żongluje scenami i wątkami, stopniowo odkrywając karty przed widzem i ostatecznie wzmacniając tym samym niebanalną treść kryjącą się pod groteskową powierzchownością filmu.
Atak Paniki w odróżnieniu od wielu przed nią nie opiera się na żartach z chodzących stereotypów, seksizmu i przemielonych przez popkulturę sucharach a na zręcznie budowanym absurdzie, zabawą z przyzwyczajeniami widza i humorze sytuacyjnym. Pełny jest również trafnych spostrzeżeń socjologicznych i dramatu psychologicznego. Niektóre sytuacje choć komediowo podciągnięte do maksimum, wcale nie tak bardzo odbiegają od codzienności.
Atak Paniki oprócz znakomitej reżyserii, wspomnianego montażu, scenariusza oraz dobrze współgrającej z obrazem muzyki Dębskiego, to przede wszystkim znakomite aktorstwo. De facto każda rola w filmie zagrana jest perfekcyjnie i naprawdę ciężko w obsadzie znaleźć jakiś słabszy punkt. Szczególnie w pamięć zapada jednak duet Artur Żmijewski i Dorota Segda wcielający się w rolę wracającego z wakacji małżeństwa oraz Magdalena Popławska, której postać i wątek jest wręcz hipnotyczny. Tak dziwny i nieręczny, a przy tym tak naturalnie zagrany, pełen swego rodzaju smutku, szczery i prawdziwy, że głęboko zapadający w pamięć. Z resztą wcielająca się w rolę Moniki aktorka całkiem słusznie za swoją rolę otrzymała Złotego Lwa na Festiwalu w Gdyni.
Świetną aktorską robotę wykonali również młodsi, nieopatrzeni widzom Aleksandra Pisula i Bartłomiej Kotschedoff, którzy dodatkowo byli współautorami scenariusza do filmu. Da się?! Dodam jeszcze, że ten drugi z całą jego ekspresją, komiczną mimiką i charyzmą, jest dla mnie komediowym objawieniem tego filmu. Poproszę o wincyj tego Pana w przyszłości!
Tym samym Atak Paniki, w końcu jawi się jako ten przedstawiciel swojego gatunku, który po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wpisze się w definicję najśmieszniejszego oksymoronu znanego powszechnie jako – 'dobra polska komedia’. To naprawdę jest dobra polska komedia. Ale nie tylko… to też po prostu bardzo dobry film! Film pełen czarnego humoru i trafnych obserwacji, które nie tylko potrafią rozbawić widza, ale mają mu też coś ważnego do powiedzenia.