ranking najlepszych filmów 2018 roku

Na szczycie, czyli ranking najlepszych filmów 2018 roku

To już teraz. To już ten moment, w którym pora zdecydować który film w ostatnich dwunastu miesiącach był najlepszy. Jak co roku jest to ciężki orzech do zgryzienia, a wręcz zadanie pod wieloma względami karkołomne. No bo jakie kryterium obrać? Czy liczyć się mają cyferki w postaci ocen, które choć mogą być takie same, mają różną wartość choćby ze względu na gatunek, a tym samym konkurencje do której są porównywane? Czy może brać pod uwagę wagę tych filmów, tematykę i to co wnoszą do np. debaty społecznej na jakiś temat, albo jakich palących kwestii się odnoszą? Oba sposoby mają sens i pewnie wyłoniłyby grono filmów, które śmiało i bez wstydu można polecić. Nie byłby to jednak wtedy ranking w pełni subiektywny. Dlatego jedyne kryterium jakie obrałem, to kryterium – nazwijmy je roboczo – emocjonalne. Nie ważna była tematyka, nie ważne nawet było to czy jakiś film dostał ocenę niższą od tego który się w tym rankingu nie znalazł. Najważniejsze było to w jaki sposób wracałem pamięcią do tego filmu, jaki ślad we mnie pozostawił. Czy myślałem o nim, czy mimo upływu niemal roku emocje które wzbudzał za pierwszym razem wciąż tkwią gdzieś wewnątrz i jak za pstryknięciem palca uruchamiają się w mnie na samo wspomnienie o danym tytule. I tak – pewnie nie będzie tu wielu tytułów które wy byście wymienili i które was poruszyły, ale przynajmniej dzięki temu, będzie to lista w pełni subiektywna, moja i tylko moja. I wychodzi na to, że to był naprawdę udany rok…

Ranking obejmuje 10 filmów mających swoją polską premierę w 2018 roku.

O włos:

ROMA 

Avengers: Wojna Bez Granic → RECENZJA FILMU

Lady BIrd → RECENZJA FILMU

Czarne Bractwo Blackkklansman

Mission: Impossible – Fallout → RECENZJA FILMU

 

10. Halloween

Sequel idealny, przy tym doskonałe, samoświadome kino grozy i chyba największe pozytywne zaskoczenie tego roku. Nowe Halloween nie tylko odświeża konwencje slashera perfekcyjnie bawiąc się przyzwyczajeniami widza, kiszami i utartymi w podświadomości schematami, ale stanowi też hołd dla klasyki Carpentera. To sequel stworzony z miłością do pierwowzoru, fetyszyzujący każdy atrybut, każde nawiązanie do oryginały, a jednocześnie niepróbujący reinterpretować, odpowiedzieć na nowo na pytania, które wcale nie potrzebują aby ktokolwiek udzielał na nie odpowiedzi. W Halloween w reżyserii Davida Green’a Michael Mayers znów jest tym uosobieniem chaosu, destrukcji i pozbawionym twarzy złem pierwotnym jakim był w klasycznym obrazie mistrza horroru. Reżyser w pełni świadomie pomija wszystkie odnogi franczyzy Halloween bezpośrednio kontynuując wątek z oryginalnego filmu. Zupełnie jakby chciał uspokoić widza. Już na wstępie zapewnić o swoich dobrych zamiarach. Do materiału źródłowego podchodzi więc z szacunkiem, a prawdziwy reżyserski kunszt pokazuje gdy w długich, perfekcyjnie skomponowanych ujęciach kamera śledzi Mayers’a. Te pełne napięcia momenty, mistrzowskie operowanie kadrem, obrazem i ruchem kamery w połączeniu z tajemniczością i grozą jaką wzbudzał sam Michael, zapewniły mi jedne z najbardziej intensywnych kinowych doświadczeń w tym roku. Choćby z tego powodu Halloween należy się to miejsce w rankingu.

9. Wieża. Jasny dzień

Seans tego filmu to wręcz metafizyczne doznanie, które po pierwszym podejściu aż prosi się o powtórkę. To kino odważne, bezkompromisowe, niebojące się operować nieoczywistą symboliką i przy tym pobudzające widza do myślenia, poszukiwania własnej interpretacji. Jagoda Szelc to nie odkrycie, to objawienie i największa nadzieja polskiej reżyserii, a jej nowy film „Monument”, to jeden z moich najbardziej oczekiwanych tytułów 2019 roku. Wieża. Jasny dzień to jeden z tych filmów, które dla wielu widzów może być niewygodny, może odrzucić już przy pierwszym kontakcie, ale gdy tylko otworzy się umysł, debiutanckie dzieło Jagody Szelc hipnotyzuje i ukazuje to co było niewidoczne na pierwszy rzut oka. To również jeden z tych nielicznych filmów, z których każdy widz wyciągnie co innego dla siebie, który nie daje klucza interpretacyjnego, nie narzuca jednej jedynej słusznej wersji, a wręcz zachęca do poszukiwania własnych tropów, szukania coraz to nowszych znaczeń. I w tym tkwi geniusz Wieży. Jasny dzień. – filmu do którego będę wracał jeszcze niejednokrotnie.

8. Ciche miejsce

Inscenizacyjny majstersztyk, który ograniczając jeden zmysł pobudza i  intensyfikuje działanie wszystkich pozostałych. Jeśli Halloween może poszczycić się kilkoma najintensywniejszymi scenami 2018 roku, to Ciche miejsce jako całość stanowi dosłowny synonim intensywności i napięcia. Krasinski znakomicie wykorzystuje możliwości, które daje mu konwencja kina niemego i buduje swój świat na samym obrazie, odzwierciedlającej emocje mimice bohaterów, języku migowym i gestach, które kształtują relację i  historie tak samo dobrze jak linijki najlepszych dialogów. Co paradoksalne, przy okazji doskonale opowiada o potrzebie komunikacji w rodzinie, rozmowie i nie zamykaniu się przed swoimi bliskimi. Ciche miejsce tak samo jak jest znakomitym horrorem, tak i śmiało można nazwać znakomitym dramatem rodzinnym, bo to właśnie ten element filmu jest w nim najważniejszy. Cała reszta horrowej otoczki to tylko gatunkowy sztafaż, droga do celu, którym jest opowiedzenie tej historii jednej, starającej się przetrwać za wszelką cenę rodziny.

RECENZJA FILMU

7. Pierwszy człowiek

Wspominałem już kiedyś, że Damien Chazelle jest bezczelny? Po znakomitym „Whiplash”, wybitnym „La La Land”, które zajęło pierwsze miejsce na moim zeszłorocznym rankingu i przyniosło młodemu reżyserowi Oscara, ten wziął na warsztat biografie Neila Armstronga – człowieka, którego jeden mały krok, stanowił wielki krok ludzkości. Mylił się jednak ten kto myślał, że dla Chazelle’a będzie to stanowiło przyczółek do rozbuchanej, patetycznej opowieści o niezłomności, odwadze i przełamywaniu barier. Nic z tych rzeczy. Pierwszy człowiek to niezwykle kameralna, intymna opowieść o człowieku, który ponosząc klęskę w najważniejszej misji swojego życia – misji uratowania życia chorej córki, próbuje poradzić sobie z tłumionym bólem po stracie która w pewien sposób zaczęła definiować jego życie, prześladować niczym cień,  dokonując rzeczy niemożliwej, równie niemożliwej jak uzdrowienie kilkuletniej Karen. Pierwszy człowiek to film o traumie z którą musi zmierzyć się rodzic po śmierci dziecka, o samotności i zamknięciu, które w dobry sposób podkreślają klaustrofobiczne ujęcia bohatera zamkniętego w puszce dosłownie – w scenach rozgrywających się w kosmosie, i w przenośni, gdy metaforyczną puszką są tłumione wewnątrz emocje, zamykanie się na wszystkich dookoła, a skupienie tylko na jednym, jedynym celu – sprawieniu aby niemożliwe stało się możliwe. Doskonale sprawdza się tu oszczędna w środkach wyrazu gra Ryana Goslinga dla której dobrą przeciwwagę stanowi doskonały występ na drugim planie Clair Foy w roli żony głównego bohatera. Całość dopełniają zdjęcia, sprawiające iż wizyta w kosmosie była namacalna jak nigdy przedtem, oraz muzyka, którą Justin Hurwitz po raz kolejny udowadnia że jest jednym z najlepszych współczesnych kompozytorów w Hollywood.

6. Spider-Man: Uniwersum

Animacja która wynosi kino superbohaterskie na nowy poziom.  Forma, samoświadomość, podejście do bohaterów oraz podejście do formatu do którego się odnosi – wszystko to sprawia, że Spider-Man: Uniwersum z mocnego pod względem superbohaterszczyzny roku 2018 zostanie w mojej pamięci najdłużej. Rozrywka pełna miłości do źródła, mrugnięć okiem do widza i – co najbardziej mnie zaskoczyła – wzruszających momentów trafiających tam gdzie trafiać powinny oraz udowadniających, że twórcy wiedzieli kim dla fanów jest Spider-Man.

RECENZJA FILMU

5. Zimna wojna

Ileż można się rozpisywać nad Zimna wojną, ileż psalmów pochwalnych na cześć reżysera, aktorów i zdjęć można skomponować. Nie powiedzą one jednak nic z tego co nie zostało już powiedziane. Pawlikowski po raz kolejny udowodnił, że jest wizualnym perfekcjonistą, ale po Idzie od której byłem odcięty emocjonalnie (zupełnie jak w tegorocznej „Romie” Aflonso Curaona), w Zimnej wojnie polski reżyser dostarcza całą gamę żywych, pełnych namiętności, burzliwych uczuć, które w równym stopniu targają bohaterów, jak i widza. Polski kandydat do Oscara to jednak nie tylko znakomite kadry, stylowe połączenie muzyki ludowej z jazzem oraz piękne odwzorowanie epoki To przede wszystkim wybitne aktorstwo Joanny Kulig, Tomasza Kota oraz wcale niewiele im ustępującego Borysa Szyca na drugim planie. A zakończenie Zimnej wojny? Cóż. Stanowi doskonałe dopełnienie jednego z najlepszych polskich filmów ostatnich lat.

4. Foxtrot

Foxtrot to jeden z tych filmów, które trafiły do mnie dopiero jakiś czas po seansie, zachęcając do powtórki i odkrywając to co wcześniej pozostało dla mnie ukryte. Samuel Maoz balansując na granicy absurdu i psychologicznego dramatu ukazuje nam bezsensowność wojny, przypadkowość pewnych zdarzeń i bezradność wobec losu. Foxtort zaczepiony w izraelskich realiach wiecznej wojny, wiecznego napięcia i oczekiwania, a z drugiej strony pewnego znudzenia, zmęczenia i przejścia do owej wojny do życia codziennego, potęguje tylko pełnie absurdu jaki tej wojnie towarzyszy. Dodać należy do tego doskonałą formę, niechronologiczny montaż i sam motyw kroków fokstrota jako tańca, który stanowi motyw całego filmu i podkreśla bezsens spotykających bohaterów zdarzeń. Niby robimy krok w przód, ale w ostatecznym rozrachunku chwilę później wracamy do tego samego miejsca.

3. Trzy billboardy z Ebbing Missouri

Nie ma w Trzech billboardach ani jednej fałszywej nuty, ani jednej niepotrzebnej kwestii. Martin McDonagh stworzył znakomity komediodramat, kryminał, a do tego współczesny western polany w coenowskim sosie. To historia o żalu i odkupieniu, o narastającej frustracji, bezsilności oraz idącej za nimi potrzebie kontaktu, rozmowy z drugim człowiekiem.

RECENZJA FILMU

2. Anihilacja

Po znakomitej „Ex Machinie” Alex Garland znów zmierzył się z gatunkiem sci-fi tworząc przy tym dzieło niemal idealne. Kontynuując ambitne podejście do gatunku reżyser z głównego motywu jakim jest tajemnicza, mutująca Strefa z którą musi zmierzyć się główna bohaterka, porusza jednocześnie bardziej przyziemne tematy pozostawiając znaczenie i cel samej podróży i miejsca do interpretacji widzowi. Czy jest to opowieść o ludzkim dążeniu do samodestrukcji, a zmutowane otoczenie podkreśla tylko wpływ jaki działalność człowieka ma na otaczający go świat. A może Strefa to metafora nowotworu, powolnego rozkładu, którego ofiarą jest choćby związek głównej bohaterki? Wybitny przedstawiciel gatunku, który zostaje z widzem i wbija się swoją dziwnością, ale również swoim niepokojącym pięknem głęboko w podświadomość widza.

RECENZJA FILMU

1. Tamte dni, tamte noce

Film który odbiera się wszystkimi zmysłami. Do dziś czuje ten zapach moreli i brzoskwiń, uczucie grzejącego słońca na skórze, zimnej wody ze stawu w którym kąpali się główni bohaterowie. Tamte dni, tamte noce dały nam nie tylko przepięknie sfilmowane Włochy. Nie tylko obrazy pełne bodźców budzących własne wspomnienia z tych jednych pamiętnych wakacji. Przede wszystkim dał nam pełną chemii i naturalności parę głównych bohaterów oraz towarzyszącą im – w ten czy inny sposób znajomą pewnie wielu z nas – historię o wakacyjnej miłości. Miłości, która choć musi się kiedyś skończyć, zostaje gdzieś w pamięci jako ciepła iskierka, wspomnienie wielkiego, niegdyś ogrzewającego całe serce płomienia. To film który dał nam również jeden z najpiękniejszych monologów w historii kina i zakończenie niemal idealne… bo tak proste i zarazem do bólu szczere. Chyba nigdy po żadnym filmie nie czułem się tak smutny, że wychodzę z kina i wracam do szarej, pozbawionej tych barw i zapachów codzienności…

RECENZJA FILMU

Zobacz również:

Ranking najlepszych seriali 2018 roku (WKRÓTCE)


CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI I CIEKAWYCH ZESTAWIEŃ? POLUB NAS I BĄDŹ NA BIEŻĄCO: 
[facebook-page-plugin href=”okiemfilmoholika” width=”500″ height=”220″ cover=”true” facepile=”true”  adapt=”false” language=”pl_PL”]