MINDHUNTER recenzja serialu

Mindhunter (2017): sezon I

Postać seryjnego mordercy już od tak dawna przenika do kultury masowej, że dziś w zasadzie moglibyśmy powiedzieć iż w wielu przypadkach stali się oni tej kultury ikonami. W końcu kto nie zna Hannibala Lectera, Normana Bates’a, sympatyczno-diabolicznego Dextera czy będącego chyba najlepszym przykładem romansu na linii seryjni mordercy-popkultura, Michaela Myers’a. Tacy bohaterowie jak oni, często fikcyjni, czasem oparci na prawdziwych przykładach, fascynują nas i inspirują wielu twórców od wielu, wielu lat. Dlaczego? Przez przekraczanie pewnego tabu, swoją charyzmę, a może sedno tkwi w naszym głęboko zakorzenionym zamiłowaniu do przemocy, destrukcji i chaosu który uosabiają? Wybierzcie sami. David Fincher, będący idealnym przykładem artystycznej fascynacji tematem, w produkowanym i w dużej części zrealizowanym przez siebie serialu Mindhunter nie tylko stara się na te pytania odpowiedzieć, ale i cofa nas do czasów, kiedy termin „seryjny morderca” pojawił się po raz pierwszy…

Mindhunter to dziesięcioodcinkowa, fabularyzowana adaptacja książki pod tym samym tytułem autorstwa Johna Douglasa i Marka Olshakera. Douglas był jednym z pierwszy profilerów w szeregach FBI, który zaczął zgłębiać psychikę, motywy i analizował typy zachowań seryjnych morderców. Miało to na celu stworzenie ich profili, portretów przyporządkowanych do konkretnych schematów, dzięki czemu miało być ich łatwiej wykryć, złapać, a w niektórych przypadkach nawet i ubiec zanim popełnią zbrodnię.  Innymi słowy mówimy o początkach psychologii behawioralnej. Czyli w sumie o czymś co dla współczesnych fanów seriali i filmów kryminalnych jest chlebem powszednim i oczywistą oczywistością.

Nie było nią jednak w latach 70. do których cofa nas fabuła serialu i w których to poznajemy wzorowanego na postaci Douglasa agenta Holdena Forda i jego partnera Billy’ego Tench’a. Pierwszy to młody, z lekka ciapowaty, ale jednocześnie mocno wierzący w swoje umiejętności negocjator FBI. Bill to starszy, nieco zdystansowany i bardziej sceptycznie nastawiony do pomysłów Forda agent z wydziału behawioralnego. Do dwójki agentów dołącza też uznana psycholog Wendy Carr i w trójkę rozpoczynają tak samo nowatorskie, co i kontrowersyjne dla ich przełożonych badania nad profilowaniem seryjnych morderców.

David Fincher w zasadzie w każdym swoim filmie porusza się w okół tematyki seryjnych morderców („Siedem”, „Zodiak”) lub socjopatów („Zaginiona dziewczyna”, „Social Network”). Nigdy wcześniej nie mógł jednak opowiedzieć o nich tak dokładnie jak teraz. Mindhunter to bowiem budowany bardzo powoli, opowiadany wręcz w akademickim stylu thriller psychologiczny, któremu zdecydowanie bliżej do mocno opierającego się na biografii i  historii „Zodiaka”, niż nieco dynamiczniejszego i przystępniejszego „Siedem”. Jeśli więc spodziewaliście się serialu o analizujących poszlaki i badających zakrwawione miejsca zbrodni agentach łapiących zdeprawowanych przestępów, to albo zweryfikujcie swoje oczekiwania, albo odpuście sobie ten serial. Mindhunter nie oferuje nam wielkich intryg, suspensu czy cliffhengerów, a statyczną, mimo wszystko dość kameralną produkcję opartą na dobrze budowanej narracji, kontekście historycznym, ciekawych bohaterach i bogatej warstwie psychologicznej.

Nie bójcie się. To nie jest tak, że Mindhunter nie potrafi ścisnąć nas za gardło i zbudować konkretnego napięcia. Mimo wolnego tempa akcji serial mocno intryguje od pierwszych odcinków, ma gęstą atmosferę, a niektórymi scenami potrafi nieźle złapać za cojones. Ogromna w tym zasługa znakomitych aktorów grających seryjnych morderców. Z pośród nich na szczególną uwagę zasługuje perfekcyjnie wcielający się w postać Edmunda Kempera, Cameron Britton. To prawdziwe złoto tego serialu. Muszę nawet przyznać, że po pierwszych dość nierównych odcinkach, to właśnie on był jedynym powodem dla którego chciałem obejrzeć kolejny.

Trzeba bowiem przyznać, że Mindhunter mimo fantastycznej realizacji i mocno zaakcentowanego stylu Finchera, jest serialem dość nierównym. Wśród świetnie napisanych i poprowadzonych odcinków, które angażują i wciągają, znajdują się też takie, które mają problem z odpowiednim zbalansowaniem klimatu przeskakującego raz w ciężkie, a raz kompletnie gryzące się z resztą lekkie tony. Ciekawy i dobrze wpleciony w fabułę jest natomiast kontekst obyczajowy rozgrywający się na drugim planie, który dotyka ówczesnego problemu kryzysu męskości, rozpadu modelu rodziny i emancypacji kobiet. W tym ostatnim świetnie odnajdują się dwie kobiece bohaterki serialu. Jedna z nich zajmuje wysokie stanowisko w pracy zdominowanej przez mężczyzn. Druga z kolei jest seksualnie wyzwoloną, inteligentną studentką i jednocześnie kochanką naszego głównego bohatera.

Większość fabuły Mindhunter opiera się na dialogach między bohaterami oraz próbie opowiedzenia na pytanie co stoi za czynami, co jest motywem bestialskich zachowań seryjnych morderców. I wierzcie mi. To jest tylko tyle i aż tyle. Jest tak głównie dlatego, że serial naprawdę porusza intrygujące kwestie i mimo swoich nierówności czy małych ułomności, potrafi widza zaciekawić nie sięgając po efekciarstwo i stosunkowo łatwe, acz prymitywniejsze zabiegi przykuwające naszą uwagę. Można powiedzieć, że jest to produkcja do bólu wyrachowana i przemyślana.

Ciężko cokolwiek zarzucić też świetnej obsadzie. Każda z postaci otrzymuje odpowiedni czas na ekranie i posiada swoje back story. Co prawda początkowo lekki problem miałem z głównym bohaterem, który wydawał mi się lekkim, acz totalnie bezbarwnym bucem. Później jednak zrozumiałem, że taki a nie inny zabieg był potrzebny do budowania tej postaci. Grający Holdena Jonathan Groff przez rozwijanie pewnych zachowań subtelnie pokazuje nam powoli narastającą w jego bohaterze niezdrową fascynację swoimi rozmówcami. Jego metamorfoza i dalsze postępowanie dobrze podkreśla jak każde kolejne bliskie spotkania z seryjnymi mordercami wpływa na jego zachowanie. Jego przeminą jest równie intrygująca, co i niepokojąca co dodaje tej postaci sporo potrzebnej niejednoznaczności.

Mindhuner to na pewno serial który zadowoli każdego kto choć trochę interesuje się tematyką seryjnych morderców. Zachwyci też fanów dotychczasowej twórczości Davida Finchera (chociaż nie wiem czemu to rozdzielam, bo to zapewne jedne i te same osoby). Może być jednak tak, że ten statyczny sposób prowadzenia narracji wielu z Was odrzuci po dwóch lub trzech pierwszych odcinkach. Dla wielu problematyczna może być też sama końcówka, którą ewidentnie napisano z myślą o planowanej już przed premierą kontynuacji. Przez to mozolnie budowana gęsta atmosfera i napięcie dotyczące rozwiązania niektórych wątków kumulujące się w widzu przez cały sezon, w finale nie znajduje żadnego ujścia, a raczej zdziela widza zamaszystym liściem w twarz.

Ostatecznie mimo pewnych wad Mindhunter okazał się serialem na który warto było czekać i któremu po początkowych potknięciach, warto było dać drugą szansę. Myślę, że to samo tyczy się drugiego, już zapowiedzianego przez Netflix sezonu, z którym tak samo jak z tym wiążę ogromne nadzieję…


MINDHUNTER recenzja serialu

Mindhunter (sezon I)
Reżyseria: David Fincher i inni
Scenariusz: Joe Penhall, John Douglas i inni
Zdjęcia: Christopher Probst, Erik Messerschmidt
Muzyka: 
Jason Hill
Obsada: Jonathan Groff, Holt McCallany, Hannah Gross, Anna Torv, Cameron Britton i inni
Gatunek: Kryminał, Thriller
Kraj: USA
Emisja pierwszego odc: 13 października 2017

 


 Serial Dostępny na:

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI I CIEKAWYCH ZESTAWIEŃ? POLUB NAS I BĄDŹ NA BIEŻĄCO: 
[facebook-page-plugin href=”okiemfilmoholika” width=”500″ height=”220″ cover=”true” facepile=”true”  adapt=”false” language=”pl_PL”]