Festiwal Netia Off Camera dobiegł końca. Na dziesięć dni Kraków stał się stolicą kina niezależnego. Kina tak ważnego i potrzebnego wszystkim widzom, którzy doceniają jego wolność, szczerość i nieszablonowość manifestowaną przez offowych twórców niemal na każdym kroku. Ten kto w życiu oglądał choć jeden offowy film, wie, ile kino niezależne ma do zaoferowania zarówno jeśli chodzi o formę, jak i treść, często trudną, kontrowersyjną i łamiącą pewne tabu, wokół którego kino komercyjne albo nie chce, albo zwyczajnie boi się poruszać. Filmy wyświetlane w ramach Konkursu Głównego 'Wytyczanie drogi” oraz w dziewięciu innych sekcjach festiwalu, dają możliwość zapoznania się z twórczością niezależnych, wolnych twórców z przeróżnych zakątków świata. Ale Off Camera to nie tylko kinowe seanse. To również spotkania z twórcami w ramach odbywającego się po specjalnych pokazach Q&A, to plenerowe wywiady z aktorami i reżyserami, to również różne wydarzenia około filmowe oraz prelekcje i panele podczas odbywającego się równoległe konwentu SerialCon. Cała masa dobra dla każdego Filmoholika!
W tym roku miałem okazje zobaczyć pokaźną ilość aż 24 filmów, i przyznam, że te kilkadziesiąt godzin spędzonych w kinie w ciągu dziesięciu dni, były chyba zarówno najbardziej szczęśliwym i intensywnym w filmowe doznania, jak i wyczerpującym okresem w mojej blogowej karierze. Większość filmów które widziałem na festiwalu, wywoływały u mnie skrajne emocje, dlatego choć początkowo miałem taki zamiar, nie opowiadam Wam tylko o tych które mi się podobały i które śmiało mogę polecić, ale również uczciwie przestrzegam przed tymi, o których wolałbym jak najszybciej zapomnieć.
KONKURS GŁÓWNY „WYTYCZANIE DROGI”
Brud (2017)
Główną bohaterką filmu Terezy Nvotovej jest Lena. Dziewczyna prowadzi typowe dla nastolatki życie pełne imprez i spotkań z przyjaciółmi, ale i nudnych obowiązków, jak chodzenie do szkoły i korepetycje z matematyki, których udziela jej młody, przystojny nauczyciel. To właśnie on wykorzystując seksualnie bohaterkę na jednej z dodatkowych lekcji, sprawi, że dotychczasowe życie nieodpornej psychicznie dziewczyny, całkowicie legnie w gruzach. Nie mogąc znieść życia z piętnem ofiary gwałtu, Lena zamyka się w sobie, po czym targa się na własne życie i w konsekwencji ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Brud to kino niezwykle emocjonalne i bardzo naturalistyczne. Choć ciężko nie mieć zarzutów do bardzo nierównego scenariusza i pobieżnego potraktowania niektórych wątków, to film sporo nadrabia w znakomitym ukazaniu destrukcyjnego wpływu otoczenia na bohaterkę, które swoją bezdusznością lub ślepotą na dramat Leny, wpędza ją w depresję nie mnie niż sam gwałt. → trailer
Columbus (2017)
Dziewiętnastoletnia Casey rezygnując z marzeń i pracując w miejskiej bibliotece, pomaga matce wychodzącej z narkotykowego uzależnienia. Gdy pewnego dnia spotyka Jina, starszego tłumacza, który przyjechał do Columbus odwiedzić umierającego ojca, nawiązuje z nim specyficzną więź. Platoniczna relacja między dwójką bohaterów sprawia, że każde z nich zacznie się stopniowo otwierać i po raz pierwszy od długiego czasu, głośno mówić o swoich pragnieniach… i to w sumie wszystko. W zasadzie ciężko powiedzieć o filmie Kongonady coś więcej, a już szczególnie o fabule. Reklamowany jako „subtelna opowieść o zagubieniu i alienacji” Columbus, z mojego punktu widzenia bardziej przypominał zbiór ładnych kadrów świetnie nadających się na jakiś wernisaż, aniżeli autentyczną, poruszającą historię. Przestylizowanie, mało wiarygodna relacja między głównymi bohaterami i ich często kompletnie nienaturalne zachowanie, to tylko kilka z zarzutów jakie mam do filmu koreańskiego reżysera. Najbardziej bolało jednak to, że Columbus był po prostu śmiertelnie nudny i wyprany z jakichkolwiek emocji…
Dayveon (2017)
Dayveon opowiada historię trzynastoletniego czarnoskórego chłopaka, mieszkającego na Południu USA. W wyniku porachunków gangów, tytułowy bohater stracił brata, a teraz, po jego śmierci, w tajemnicy przed starszą siostrą sam angażuje się w działalność „Bloodsów” – lokalnej grupy przestępczej. Film Ammana Abbasiego pokazuje próbę odnalezienia się w nowej rzeczywistości młodego chłopka, któremu brakuje męskiego autorytetu. Brakuje tu jednak odpowiedniej dynamiki i emocji które sprawiłyby, że byłbym losem Dayveona autentycznie przejęty..
A DATE FOR MAd MARY (2016)
Tytułową Mary – charakterną dziewczynę z małego irlandzkiego miasteczka – poznajemy, gdy po półrocznej odsiadce wychodzi na wolność. Wtedy też dziewczyna dowiaduje się, że jej najlepsza przyjaciółka bierze ślub a ona ma zostać jej druhną. Bohaterka powoli, z każdym dniem zaczyna zdawać sobie sprawę, jak przez okres jej nieobecności wszystko dookoła uległo diametralnej zmianie, a ludzie których dotychczas znała, zaczynają być dla niej całkowicie obcy. Jedyną osobę przy której może czuć się swobodnie, poznaje podczas poszukiwań partnera na ślub, a jest nią Jess – ślubna fotografka i wokalistka lokalnego zespołu. Wspólnie spędzony czas zbliży dziewczyny do siebie, po raz pierwszy odsłaniając tą wrażliwszą stronę porywczej Mary. Darren Thorton w swoim reżyserskim debiucie znakomicie pokazuje często ciężki okres w którym kończy się niewinna młodość, a zaczyna się odpowiedzialne, dorosłe życie. Niezwykle mocną stroną A Date for Mad Mary jest pewien rodzaj wrażliwości który prezentuje oraz Seánę Kerslake – aktorka grająca główną bohaterkę i obdarzająca ją całą paletą autentycznych emocji, czyniąc z jej postać wielowymiarową i niejednoznaczną. Chyba najlepszy obok „Ostatniej rodziny” film z Konkursu Głównego. → trailer
Butterfly kisses (2017)
Butterfly Kisses w reżyserii Rafała Kapelińskiego rozgrywa się w szarym, obskurnym angielskim osiedlu i opowiada o trójce nastoletnich bohaterów – Jake’u, Kyle’u i Jarredzie. Gdy wraz ze swoją młodszą siostrą do ich blokowiska wprowadzi się atrakcyjna dziewczyna, Zara, jeden z nich będzie musiał zmierzyć się ze swoimi długo skrywanymi demonami, patologiczną fascynacją i myślami, z którymi w żadnym wypadku nie może się z nikim podzielić. Czarno-biały film polskiego reżysera przez brak kolorów znakomicie oddaje monotonie życia oraz beznadzieje bohaterów. Jednocześnie przełamuje kolejne tabu będąc filmem niezwykle niewygodnym i poruszającym kontrowersyjną tematykę. Jako widz musiałem wyjść nieco poza swoją strefę komfortu, bijąc się z myślami czy powinienem współczuć, czy nienawidzić bohatera. Słabą stroną Butterfly Kisses jest nieco rozmyta stylistyka i męcząca muzyka. Poprzez tematykę seksualnej inicjacji, niespieszne tempo akcji i warstwę stylistyczną niektórych scen, w mojej opinii przypomina nieco oscarowe „Moonlight” Barry’ego Jenkinsa. → trailer
Pop AYE (2017)
Co ciekawego może być w filmie o zmagającym się z kryzysem wieku średniego architekcie, który pewnego dnia uciekając przez zgiełkiem miasta, wybiera się na pieszą pielgrzymkę ze swoim przyjacielem słoniem? Poza samym absurdem sytuacji i malowniczym kadrom, niestety niewiele. Chociaż Pop Aye w reżyserii Kirsten Tan miał niezwykle duży potencjał aby stać się naprawdę dobrym filmem, ba, w niektórych świetnie zainscenizowanych scenach widać to jak na dłoni, to niestety ostatecznie przez sporą naiwność i rozwlekły scenariusz, ciężko powiedzieć cokolwiek oprócz tego, że sam koncept był niezwykle interesujący. Słoń jest super, specyficzny humor często bawi, ale to stanowczo zbyt mało. Szczególnie w przypadku kina drogi, w którym ani cel podróży, ani sama podróż bohatera, nie jest w stanie przez cały film rozbrzmieć wystarczająco głośno, aby przebić się przez absurd sytuacyjny, który reżyserka traktuje jako jedyny oręż którym chce zdobyć przychylność widzów. → trailer
Rana (2017)
Jeden z tych filmów który nie do końca do mnie trafił, mimo że doceniam przekaz jaki za sobą niesie. W Ranie południowoafrykański reżyser John Trengrove opowiada o plemiennym rytuale obrzezania i następującym po nim okresie inicjacji. Głównym bohaterem jest Xolanie, który przybył z miasta do gór, by w charakterze opiekuna wziąć udział w plemiennym rytuale. Jego podopiecznym ma być Kwanda – młody chłopak z Johannsesburga, który należąc do bogatej rodziny materialistów, odznacza się wszystkimi cechami którymi gardzi plemienne środowisko. → trailer
Worldly Girl (2016)
Giulia, główna bohaterka Worldly Girl, całe życie wychowuje się w ortodoksyjnej rodzinie Świadków Jehowy. Oznacza to, że podczas gdy jej szkolni znajomi cieszą się urokami i pokusami nastoletniego życia, ona na co dzień funkcjonuje według ściśle określonych religijnych zasad, którym całkowicie podporządkowuje zarówno swój bieżący czas, jak i odległą przyszłość. Wszystko zmienia się z chwilą, gdy bohaterka zakochuje się w Libero – świeżo zwolnionym z więzienia chłopaku „z zewnątrz”. Giulia będzie musiała zadecydować co jest dla nie ważniejsze – czy miłość i wspólne życie z Libero, czy rodzina, którą kontynuując zakazany związek, może utracić na zawsze. Film Marco Danieli doskonale pokazuje jak na młodą osobę wpływa życie według zasad, które nigdy nie były jej wyborem. → trailer
Ostatnia Rodzina (2016)
RECENZJA FILMU
POZOSTAŁE SEKCJE
São Jorge (2016)
W São Jorge reżyser Marco Martins, za pomocą historii byłego boksera starającego się utrzymać swoją rodzinę i zatrudniającego się w jednej z agencji zajmującej się odzyskiwaniem długów, chciał pokazać ogarniętą kryzysem Portugalię. Szkoda tylko że zrobił to w tak bezpłciowy i niezwykle nudny sposób. Podobnie jak Paweł z bloga O szeroko pojętej kulturze z którym miałem przyjemność oglądać São Jorge, uważam że film byłby dużo lepszy jako krótkometrażówka. → trailer
Evolution (2015)
Chyba najgorszy film festiwalu. W zasadzie ciężko mi nawet powiedzieć o czym był i co się tam działo. Pół filmu przespałem, a drugą połowę zastanawiałem się o co chodzi. Możliwe że to wina moich niewystarczających kompetencji filmoznawczych, ale zadaje mi się, że jest to po prostu klasyczny przykład przerostu formy nad treścią. Do zapomnienia. → trailer
Hunter Gatherer (2016)
Hunter Gatherer w dosłownym tłumaczeniu oznacza łowca-zbieracz. Nie wiem czy akurat takim określeniem scharakteryzowałbym głównego bohatera. Z pewnością można jednak o nim powiedzieć, że prezentuje bardzo lubiany w kinie typ bohatera – urokliwego nieudacznika. Charyzmatyczny Ashley, po wyjściu z więzienia musi zmierzyć się z utratą przyjaciół, wyrzucającą go z domu matką i odejściem ukochanej, którą ten za wszelką cenę chce odzyskać. Pomóc w tym ma mu biznes, który rozkręca z nowo poznanym, dorabiającym jako królik doświadczalny, znacznie młodszym Jeremym, a polega on na utylizacji starych lodówek. Bardzo nierówna, ale ostatecznie całkiem niezła tragikomedia, którą warto zobaczyć choćby dla znakomitego Andre Royo.→ trailer
El Bar (2017)
Kompletnie zwariowany komedio-thriller (?) Álexa de la Iglesiasa, rozgrywa się w przytulnej knajpie, w której garstka głównych bohaterów – społecznych stereotypów – znajduje się w momencie, gdy rozpoczyna się akcja filmu. Jeden z klientów wychodząc z baru zostaje zastrzelony, po czym kolejny pechowiec, starający się mu pomóc, również ginie od pocisku z bliżej niezlokalizowanej broni. Ulice pustoszeją, a bohaterowie zamykają się w knajpie bojąc się wyściubić nosa poza drzwi wejściowe. Wzmagająca się panika, a różnice charakterów bynajmniej nie pomagają bohaterom wydostać się z potrzasku. Niektórzy z nich snują różne teorie – począwszy od najbardziej prawdopodobnej, czyli zamachu terrorystycznego, na inwazji UFO kończąc. W El Bar hiszpański reżyser trafnie ukazuje społeczne podziały i uprzedzenia którymi często kierujemy się kosztem zdrowego rozsądku. Do połowy film Iglesiasa oglądało się niezwykle przyjemnie. Było w nim coś intrygującego i przerażającego zarazem. Niestety im dalej, tym gorzej, bo początkowo czarny humor i fajny społeczny wydźwięk produkcji, ustępował pola głupawej makabresce, a film coraz bardziej przypominał tani slasher rodem z kina klasy Z. → trailer
Wieża (2016)
Jeden z filmów na Off Camerze, który z pewnością zapamiętam na długo. Wieża, to dokument Keitha Maitlanda opowiadający o 96 minutach terroru, jakiego doświadczyli mieszkańcy Austin, gdy Charles Whitman, student Uniwersytetu Teksańskiego, wjechał na najwyższe piętro wieży uniwersyteckiej i zaczął strzelać do przypadkowych, znajdujących się na kampusie ludzi. Zrealizowany w formie animacji rotoskopowej film, intryguje już samą realizacją. Zdecydowanie warto! → trailer
Monstrum (2016)
Tak specyficznego, bezczelnie kiczowatego, ale zarazem niezwykle zabawnego i wciągającego filmu, nie oglądałem od dawna. Niedługo na blogu pojawi się pełna recenzja tego tytułu. Na zachętę powiem tylko, że główna bohaterka filmu w pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że olbrzymi potwór który na drugiej połowie półkuli pustoszy ulice Seulu to… ona. → trailer
*** PEŁNA RECENZJA W PLANACH***
Remember (2016)
Cierpiący na demencje starczą 86-letni Zev, dostaje od swojego przyjaciela z domu spokojnej starości zadanie odnalezienia człowieka, który podczas II WŚ zamordował ich rodziny w Auschwitz. Remember Atoma Egoyana, to kino które wciąga od pierwszych minut. Całość zdobi znakomita rola Christopher’a Plummer’a i epizodyczny występ Deana Norrisa (Hank z „Breaking Bad”). Fabularnie przypomina nieco „Memento” Christophera Nolana. → trailer
Buster’s Mal Heart (2016)
Jeśli myślicie że Rami Malek, gwiazdor znakomitego serialu „Mr. Robot”, to jedyny element który łączy znaną telewizyjną produkcję z filmem Buster’s Mal Heart, to jesteście – tak samo jak ja – w dużym błędzie. Tytułowy Buster – niegdyś znany jako Jonas – jest ekscentrycznym bezdomnym-włóczęgą, który od bardzo długiego czasu (może nawet kilku lat) wymyka się wciąż poszukującej go policji. Co doprowadziło bohatera do takiej sytuacji? Otóż wystarczyło jedno spotkanie z tajemniczym mężczyzną i kilka z rzędu nieprzespanych nocy… Pełna czarnego humoru, zrealizowana w coenowo-kubrickowym stylu produkcja, to bez wątpienia jedna z lepszych rzeczy jakie spotkały mnie na Festiwalu. Kompletny odjazd! → trailer
Szatan kazał tańczyć (2016)
Sex, drug’s & Instargam – ten tagline z okładki filmu Katarzyny Rosłaniec idealnie oddaje zarówno jego zawartość, jak i ogólny poziom merytoryczny. Pełna recenzja Szatan kazał tańczyć pojawi się już niedługo. Czytelników szczególnie zainteresowanym tym tytułem zachęcam do obserwowania co się dzieje na blogu. → trailer
RECENZJA FILMU
Czerwony żółw (2016)
Ta międzynarodowa produkcja wspierana przez legendarne japońskie studio Ghibli, to przykład filmu który chwyta za serce samym obrazem i towarzyszącą mu muzyką, bez użycia jakichkolwiek dialogów. Animacja Michaela Dudok de Wita to wspaniała metafizyczna przypowieść o przemijaniu, prawdziwej miłości, samotności i życiu w symbiozie z przyrodą. Znakomita wizualnie, wzruszająca, niezwykle przenikliwa, inteligenta i dająca się wielorako interpretować produkcja, to jeden z festiwalowych filmów, które zasługują na szczególną uwagę. Czerwony żółw uzyskał nawet nominacje do tegorocznego Oscara w kategorii najlepszy film animowany. Polska premiera filmu zaplanowana jest na 23 czerwca. → trailer
Katie SayS Goodbye (2016)
To jak irytująca jest naiwność i nonkonformistyczne patrzenie na świat głównej bohaterki, Katie, przekracza ludzkie pojęcie. Dziewczyna mieszka z leniwą, wykorzystującą jej dobre serce matką w przyczepie i pracuje w miejscowej, przydrożnej jadłodajni. Skromna pensja Katie nie wystarcza jednak na życie, więc aby zapłacić rachunki i zrobić zakupy, dorabia sobie na boku seksem. Mimo beznadziejności swojego położenia, spoglądająca na życie przez różowe okulary bohaterka, nie widzi w tym nic złego. Wszak uszczęśliwia innych ludzi i pomaga mamie jednocześnie. Nie wszyscy mają jednak podobne zdanie, a gdy grana przez Olivie Cooke, Katie, zakocha się w miejscowym chłopaku, Brunie, snując już plany na przyszłość i marząc o pracy jako fryzjerka w San Francisco, jej naiwność i serdeczność zostaną brutalnie zderzone z szarą i bezwzględną rzeczywistością małomiasteczkowego życia. Katie says goodbye to bardzo specyficzne kino. Kino które albo kupuje się z całym dobrodziejstwem inwentarza, albo klnąc na głupotę i bezmyślność bohaterki, przedwcześnie wychodzi się z kina trzaskając drzwiami.
Głusza (2015)
Końcowi świata wcale nie muszą towarzyszyć atomowe grzyby, rozpadające się miasta, wielkie powodzie czy światowa pandemia. Apokalipsa według Paticia Rozema rozgrywa się po cichu, w leśnej Głuszy, gdzie pozostawione bez elektryczności dwie siostry, same muszą walczyć o przetrwanie. Skomplikowane relacje między Nell i Evą (w tych rolach Ellen Page i Evan Rachel Wood) w skutek serii dramatycznych zdarzeń i rozgrywającej się w tle katastrofy energetycznej, zostają poddane ciężkiej próbie. Niestety wraz utratą prądu, obie bohaterki tracą również zdolność do logicznego myślenia, a spójność filmu coraz bardziej przypomina kartkę papieru po bliskim spotkaniu z Edwardem Nożycorękim. Pozbawiona efekciarstwa Głusza, z pewnością wiele by zyskała gdyby reżyser od samej dramaturgii i zwrotów akcji, bardziej skupił się na budowaniu relacji i psychologii bohaterek. Był tu potencjał na dużo lepszy film. Szczególnie z taką obsadą.→ trailer
Gwiazdy (2017)
Gdy wychodziłem z Kina ARS po seansie Gwiazd, towarzyszyły mi dużo bardziej pozytywne emocje aniżeli teraz, kilka dni później. Dlaczego? Otóż po pewnym czasie zdałem sobie sprawę, że defacto nie wiem o czym ten film był. O znanym reprezentancie Polski Janie Banasiu? Nie bardzo, bo o samym piłkarzu po filmie wiem tyle samo co wiedziałem wcześniej. O skomplikowanym trójkącie miłosnym i gonitwie za marzeniami, które nigdy się nie spełnią? Prędzej, chociaż i to w kontekście filmu który miał być o piłce nożnej, jest równie słabe. Dodajmy do tego rwany i kiepski montaż, dziurawy scenariusz w których reżyser żongluje wybranymi wydarzeniami, kompletnie zapominając o odpowiednim przedstawieniu sylwetki Banasia jako piłkarza, fatalną inscenizacje i drewniane aktorstwo… no nie jest to dobry film. Na plus scenografia oraz niezły występ Eryka Lubosa i Sebastiana Fabijańskiego. → trailer
Zaginione miasto Z (2016)
Jest rok 1925. Brytyjski odkrywca, Percy Fawcett, wyrusza do amazońskiej dżungli, aby wytyczyć granicę pomiędzy Brazylią a Boliwią. Gdy podczas wykonywania zadania trafia na ślady starożytnej cywilizacji, misją jego życia staje się odnalezienie mitycznego zaginionego miasta zbudowanego w środku dżungli. Żeby osiągnąć swój cel, bohater nie tylko będzie musiał zmierzyć się z szyderstwami oraz ksenofobicznym i rasistowskim sposobem myślenia członków Królewskiego Towarzystwa Geograficznego, ale i z ryzykiem utraty rodziny, z którą co rusz rozstaje się na kilka lat. W roli głównej znakomity Charlie Hunnam, a na drugim planie Robert Pattinson w swojej najlepszej, od czasu „The Rover”, roli na dużym ekranie. Zaginione miasto Z z powodzeniem odnajduje się zarówno w konwencji filmu przygodowego, jak i w biografii. Reżyser świetnie zarysowuje postać nieustępliwego, ambitnego i oświeconego Percy’ego Fawcett’a, kontrastując jego postrzeganie świata z aroganckimi poglądami brytyjskiej oligarchii, tym samym nadając filmowi szerszy kontekst społeczny i polityczny.→ trailer
Demony (2016)
Film który swoją dramaturgią (a raczej jej brakiem) mniej więcej w połowie fabuły sprawia, że napompowane opisem na ulotce (którego chcąc oszczędzić Wam rozczarowania, nie będę przytaczał) oczekiwania widza, zaczynają przypominać balon z którego ktoś powoli spuszcza powietrze. Demony to dwie godziny nudy, podczas których reżyser otwiera mnóstwo wątków, po czym ostatecznie nie wyjaśniając nic, kończy film – w moim odczuciu – w kompletnie przypadkowym momencie. Może w tym szaleństwie była jakaś metoda tylko ja nie umiałem jej odpowiednio odczytać? Kto wie. Nie zmienia to jednak faktu, że po wspomnianym kilka pozycji wyżej „Evolution”, kolejny raz na Festiwalu miałem wrażenie, że jakiś film jest aż nadto niezależny jak na mój gust. → trailer
Free Fire (2016)
Bez wątpienia najlepszy film jaki udało mi się zobaczyć na Festiwalu. Free Fire w reżyserii Bena Wheatley’a, to pełnokrwiste, przepełnione czarnym humorem, sarkazmem, absurdem i akcją, męskie kino w znakomitej obsadzie (Cillian Murpgy, Brie Larso,. Zgadzam się z opisem w offcamerowym przewodniku – takiego filmu nie powstydziłby się sam Quentin Tarantino. Więcej nie zdradzę, bo wkrótce na blogu pojawi się pełna recenzja filmu. → trailer
*** PEŁNA RECENZJA W PLANACH***