Po niewątpliwym sukcesie serii „American Horror Story”, twórcy popularnej antologii postanowili nieco zmienić stylistykę i pokazać widzom, że tak jak potrafili budować atmosferę i trzymać w napięciu korzystając z motywów charakterystycznych dla horrorów i thrillerów, tak samo potrafią uczynić to przy okazji kompletnie innego gatunku. American Crime Story jest miejscami zarówno podobny, jak i kompletnie różny od swojego horrorowego krewniaka, ale łączy ich z pewnością jedno – po prostu warto oglądnąć. Panie i Panowie, przed Wami serial który opowie Wam o genezie i przebiegu jednego z najsłynniejszych procesów w historii amerykańskiego sądownictwa – sprawie O.J. Simpsona.
Fabuła serialu rozpoczyna się krótkim – acz bardzo istotnym dla przebiegu serialu – medialnym sprawozdaniem z ulic Los Angeles. Jest rok 1992, a na rozgrzane ulice Miasta Aniołów wychodzi tysiące Afroamerykanów – strajkują. Przyczyną zamieszek jest wyrok w sprawie pobicia Rodneya Kinga przez policję. Funkcjonariusze którzy brutalnie skatowali czarnoskórego mężczyznę, zostali uniewinnieni, i to pomimo dowodów w postaci nagrań wideo. Ten krótki dokumentalny prolog pokazuje z jakimi problemami społecznymi mamy do czynienia, ale podpowiada również co w procesie O.J. Simpsona stanie się główną linią obrony.
Mijają dwa lata. Jest 12 czerwca 1994 roku kiedy w domu byłego futbolisty, gwiazdora i ucieleśnienia amerykańskiego snu policja znajduje zwłoki Nicole Brown Simpson i jej przyjaciela – Ronalda Goldmana. Szybko zebrany materiał dowodowy wyraźnie wskazuje na męża jednej z ofiar – O.J. Simpsona. Mężczyzna szybko zostanie zapuszkowany i postawiony pod stan oskarżenia. Mimo tego że sprawa wydaje się prosta i oczywista, to twórcy jednak nie ferują wyrokami, nie podpowiadają widzowi, a wszystko tylko z pozoru wydaje się łatwe. Tak samo jak oskarżony, my też będziemy musieli czekać na proces, być może po nim dowiemy się kto tak naprawdę jest winny.
Jako że O.J. jest czarnoskórym obywatelem któremu udało się osiągnąć sukces w rasistowskim Los Angeles, proces sądowy wzbudza duże emocję, i to zarówno wśród przeciętnych, jak i tych społecznie bądź rasowo zaangażowanych obywateli Stanów Zjednoczonych. Od momentu gdy jeden z sąsiadów Simpsona znajduje zmasakrowane zwłoki, do godziny ostatecznego rozstrzygnięcia, całej sprawie przyglądają się dziesiątki amerykańskich mediów. Społeczeństwo dzieli się na tych którzy wierzą, i tych którzy nie wierzą oskarżonemu celebrycie. Proces również nie należy do najłatwiejszych.
Przy okazji rozprawy poznamy całą grupę obrońców i oskarżycieli biorących udział w procesie. Na czele teamu który ma pomóc wykaraskać się Simsonowi z zarzutu o podwójne morderstwo stoi Robert Shapiro grany przez Johna Travolte, zmieni go później Johnnie Cochran w którego wcieli się znakomity Courtney B. Vance. Choć oprócz wymienionej dwójki, zespół adwokatów liczy wielu członków, to trzecim najistotniejszym wśród nich będzie Robert Kardashian (tak, ten od pudelkowych Kardashianek) – bliski przyjaciel Simsona, który jako jedyny wśród obrońców zdaje się zadawać sobie pytania, a miejscami nawet wątpić w niewinność przyjaciela. Bowiem każdy z adwokatów dzięki „sprawie stulecia” chce zrealizować własne cele, własne ambicje.
W rolę głównego obrońcy – Marcie Clark – wcieli się znana z serii „American Horror Story” Sarah Paulson, a towarzyszyć jej będzie czarnoskóry obiecujący prawnik Christopher Darden (Sterling K. Brown).
Powiem jedno – dawno nie widziałem tak dobrze obsadzonego serialu. Każda, dosłownie każda rola w tym serialu to castingowy strzał w dziesiątkę. Począwszy od aspektów fizycznych, które sprawiają że każda z postaci jest bardzo podobna do swojego rzeczywistego odpowiednika, po charyzmę i naprawdę spore umiejętności wszystkich razem, i każdego z osobna, na kilku paru aktorskich powrotach kończąc – wszystko musi się podobać.
Po pierwsze – Cuba Gooding Jr.! Dawno niewidziany laureat Oscara wraca, i to w jakim stylu! Wcielenie się w główną rolę O.J. Simsona nie było łatwym zadaniem. Z jednej strony bożyszcze amerykanów, człowiek sukcesu i wielu talentów, z drugiej zaś; narcystyczny i egocentryczny bufon oskarżony o morderstwo, człowiek który wciąż musi być w blasku fleszy, osobnik z ego wielkości Empire State Building. Gooding wszystko to perfekcyjnie oddaje, i choć dostaje zaskakująco mało czasu antenowego, to każą sekundę wykorzystuję perfekcyjnie, a w kulminacyjnym momencie serialu pokazuje Nam całą paletę swoich aktorskich umiejętności.
Moją uwagę przykuła również rola Davida Schwimmera, który jako Robert Kardashian, idealnie zobrazował uczucia targające jego bohaterem, wątpliwości których z każdym dniem mu przybywało. Trzeba przyznać że spośród wszystkich obrońców, to właśnie on był najbardziej ludzką postacią. Kimś, z kim moglibyśmy się identyfikować.
Sarah Paulson też dorzuca tu swoje kilka groszy. Pani prokurator w zdominowanym przez mężczyzn zawodzie musi być osobą silną i nieugiętą. Taka jest właśnie Marcia Clark. Mimo osobistych problemów (sprawa rozwodowa, walka o dzieci) w całości oddaje się rozprawię.
To co twórcą udało się prawie tak samo dobrze jak casting do serialu, to scenariusz. Przebieg rozprawy trzyma widza w ekscytacji od pierwszego stuknięcia młotkiem, do ogłoszenia werdyktu. Zupełnie jak w przypadku udanego thrillera, ciężki klimat i atmosferę można kroić nożem. Twórcy pokazują nam zarówno determinację, spryt, przebiegłość, ale i bezduszność linii obrony, jak i upór oraz ludzkie poczucie sprawiedliwości oskarżycieli. Całej rozprawie nie brakuje zwrotów akcji, a my będący wewnątrz całego mechanizmu, z przyjemnością obserwujemy tą emocjonującą potyczkę.
Docenić należy też dobitność z jaką serial zwraca uwagę na trawiące wtedy – i trawiące pewnie po dziś dzień – problemy społeczne współczesnego świata. Nie brakuje tam przykładów rasizmu, braku etyki, szowinizmu i nadużyć władzy wśród bohaterów. Bohaterów którzy nie są czarno biali, każdy z nich ma coś za uszami, i to od Nas zależy, kogo z nich prędzej poprzemy.
Produkcja stacji FOX jest pełnym intryg i niespodziewanych zwrotów akcji serialem, który mimo dość ciężkawej aury – którą idzie poczuć już od pierwszego odcinka – można z łatwością obejrzeć jednym tchem. American Crime Story hipnotyzuje, angażuje i skutecznie pogrywa na emocjach odbiorcy, nie raz będąc w stanie zmienić jego punkt widzenia. Teraz wiem jedno; mimo wcześniejszych obaw w stosunku do tej nowej serialowej antologii, od tego momentu każdą wiadomość o możliwej kontynuacji będę przyjmował z uśmiechem na twarzy. Bo jeśli mam się już mylić, to oby tylko w taki sposób.