Polak potrafi! Zarówno główny bohater filmu Najlepszy, jak i jego reżyser są tego doskonałymi przykładami. Obu Panów łączy również to, że w pewnym momencie swojego życia mieli sporo do udowodnienia. Jerzy Górski pokazał całemu światu, że serce wojownika zawsze wygra z nałogiem i po latach odwyku połączonego z ciężkim treningiem został mistrzem świata w podwójnym triathlonie. Z kolei Palkowski trzy lata po wypuszczeniu na świat koszmarnej „Wojny żeńsko-męskiej” nakręcił genialnych „Bogów”, którymi udowodnił, iż w Polsce można robić biografie w iście hollywoodzkim stylu. Domyślcie się więc jak mógł wyjść film, w którym łączą się ścieżki jednego i drugiego…
Akcja filmu przenosi nas do Legnicy pod koniec lat 70. W tym czasie młody Jerzy wraz ze swoimi przyjaciółmi najczęściej przesiadywał w obskurnych melinach, kradł lekarstwa z aptek i kuł się strzykawkami razem ze swoją dziewczyną Grażyną – córką milicjanta, żyjąc od jednego odlotu do drugiego. Pogrążanie się w nihilizmie, uzależnienie od narkotyków i toksyczny dom, do którego wracał tylko dla żyjącej pod butem męża matki – wszystko to doprowadza naszego bohatera do krawędzi, po której jednej ze stron jest odwyk i walka z nałogiem, a z drugiej plastikowy worek i kostnica.
Jerzy powoli psychicznie, ale i fizycznie zamieniał się w żywego trupa, a jego przyjaciele jeden po drugim wypełniali legnickie cmentarzysko. On sam dobrze wie, że lada chwila może do nich dołączyć. Wszystko odwraca się jednak o 180 stopni gdy jego dziewczyna oznajmia mu, że jest w ciąży. Wtedy przychodzi przełom. Pora zawalczyć o swoje życie, postanawia. Pora odbić się od dna. W szczególności, jeśli kiedykolwiek chce trzymać na rękach swoje własne dziecko. Z pomocą Jerzemu przyszła klinika odwykowa, w której pod ostrą, wojskową musztrą nabrał sił i odzyskał za utraconą pasję do uprawiania sportu. Jednak mimo iż nasz bohater zamienił strzykawkę na rower i już dawno nie przypominał wraka człowieka którym był przedtem, wciąż miał coś do udowodnienia. Nie komuś, ale samemu sobie…
Gdyby film powstawał w USA, można by było w ciemno zakładać, że to tytuł celujący w Oscary. Nowy film reżysera „Bogów” to klasyczny przykład biografii w stylu „od zera do bohatera” mogący trafić w gusta szerszej widowni, ale i broniący się przed bardziej wymagającym widzem. Łukasz Palkowski opowiada o losach swojego bohatera w bardzo klasyczny, typowy dla amerykańskiego kina sposób. Jest sztampowo i – poza drobnymi wyborami inscenizacyjnymi – do bólu schematycznie. Nie ma w tym wielkiej finezji, ale nie ma i również ani jednej fałszywej nuty. Tak jak w przypadku filmie o Zbigniewie Relidze wypada to bardzo naturalnie, a całość uzupełnia świetna realizacja i aktorstwo.
Jakub Gierszał w roli głównego bohatera notuje swój najlepszy występ w karierze. Utalentowany aktor doskonale radzi sobie w scenach i dramatyczny, i komediowych, ale potrafi też znakomicie partnerować bardziej doświadczonym kolegom z obsady. Bez zarzutów spisuje się również drugi plan, gdzie w zasadzie mógłbym wymienić nazwiska wszystkich aktorów. Najbardziej zwróciłem jednak uwagę na świetną rolę Adama Woronowicza wcielającego się w milicjanta i ojca dziewczyny głównego bohatera, który w duecie z Gierszałem potrafił uwiarygodnić skomplikowany charakter relacji między tą dwójką bohaterów. Bardzo dobrze wypada też Arkadiusz Jakubik, Janusz Gajos, który na ekranie pojawia się na krótką, acz bardzo intensywną chwilę, oraz nieco bardziej stonowana w swojej roli, ale bardzo przekonująca Kamila Kamińska.
Wielką siłą Najlepszego jest pozytywna energia którą daje i zaraża widza. Mimo iż opowiedziana historia momentami trąci banałem i bywa dość skrótowa, z tyłu głowy przez cały czas trwania seansu mamy świadomość, że spora część tego co pojawiło się w scenariuszu to prawdziwa historia o prawdziwym człowieku. Ogromny w tym udział mają bardzo naturalne dialogi, choć drobną, być może dla wielu nawet nieodczuwalną przeszkodą, mogą być gdzieniegdzie zbyt płytko nakreślone wątki, odbierające niektórym relacją i decyzją bohatera sporo wiarygodności.
Niektórzy widzowie mogą mieć też problem z paroma scenami, w których główny bohater konfrontuje się ze swoją drugą, mroczną osobowością egzystującą w odbiciu lustra. Owszem, bywają one kuriozalne i mocno przerysowane, ale mnie osobiście przypadły do gustu dodając tej sztampowej produkcji nieco potrzebnego szaleństwa. Poza tym, w dobry sposób oddają one wewnętrzną walkę bohatera o powrót do normalności. Myli się bowiem ten, kto sądzi że Najlepszy to tylko i wyłącznie biografia sportowca. W szczególności to film o pokonywaniu własnych demonów, własnych słabości, które według Palkowskiego są właśnie naszymi lustrzanymi odbiciami. Personifikacjami naszych najgorszych Ja.
Cóż można więc powiedzieć. W tym przypadku tytuł w istocie pasuje do filmu. Bardzo cieszy, że w Polsce powstają tak dobrze nakręcone i wyprodukowane biografie. Nie tylko perfekcyjnie zrealizowane, ze znakomitą scenografią i obsadą, ale też umiejące godnie i z polotem opowiadać o ludziach, którzy zasługują na to, by zarówno nasze, jak i przyszłe pokolenia usłyszały ich historię. Nie dlatego że wygrały jakiś konkurs, że zdobyły ileś tam medali, ale dla tego co sobą reprezentują…