Susanna Kaysen – Przerwana lekcja muzyki

Przerwana lekcja muzyki recenzja książkiTytuł książki Susanny Kaysen pochodzi od obrazu Jana Vermeera, na którym młoda kobieta w białej chuście, błękitnej sukni i czerwonym kaftanie, przerywa grę na lutni, aby zająć się czytaniem listu. Autorka w swojej autobiograficznej powieści, proponuje własną interpretację płótna holenderskiego malarza, dużo intymniejszą i zdecydowanie bardziej dramatyczną. Opowiada ona bowiem nie o lekcji muzyki, jakby się mogło zdawać, a o przerwanej lekcji życia osiemnastoletniej dziewczyny, która wypadła z obiegu na 2 lata po tym, jak jako osoba zaburzona zostaje umieszczona w szpitalu psychiatrycznym. Ale czy aby na pewno była to przerwana lekcja, czy może właśnie wprost przeciwnie? Jak pobyt w szpitalu wpłynął na naszą bohaterkę? Jakie piętno odbił na jej życiu? A być może paradoksalnie dzięki temu, zdawać by się mogło dramatycznemu przeżyciu, zyskała niepowtarzalną naukę, tytułową lekcję dzięki której osiągnęła spokój, harmonię, a nawet i sukces. W końcu bądź co bądź, ale na podstawie jej książki nakręcono film z udziałem aktorów z najwyższej półki…

Rozpoczynając lekturę Przerwanej lekcji muzyki nie wiedziałem do końca czego się tak naprawdę spodziewać. Czy ckliwej i nieco melodramatycznej przeprawy przez przeżycia autorki, czy może bardziej stonowanej, sprawozdawczej relacji z pierwszej ręki. Jednak już po pierwszych rozdziałach jednego mogłem być pewny – w moje ręce wpadła nietuzinkowa lektura. Susanna Kaysen już na samym początku udowadnia nam, że nie ma czegoś takiego jak człowiek zdrowy psychicznie. Tak, tak, nie ma, bo w sprzyjających warunkach każdego z nas można zamknąć w psychiatryku. Kto z Was nie miał gorszego dnia, ba, nawet tygodnia? Kto z Was nie wątpił w sens życia, kto z was nie wpada od czasu do czasu w złość i to nieraz w zupełnie nieoczekiwanych sytuacjach? Jeżeli na któreś z powyższych pytań Twoja odpowiedź była twierdząca, to niestety jesteś potencjalnym klientem zakładu zamkniętego. Jeżeli Twoje odpowiedzi były negatywne, to droga do leczenia również jest szeroko otwarta. Przecież brak okazywania uczuć jest domenom socjopatów, a to bez wątpienia również  można zinterpretować jako chorobę. Wiem, wiem… to trochę populistyczne i skrajne poglądy przewałkowane już przez setki książek i filmów. Ale czy współcześnie granica między normalnością a szaleństwem nie jest jeszcze cieńsza niż kiedyś?

Podobna sytuacja dopada naszą główną bohaterkę i autorkę książki w jednej osobie. Chwilowa, zdawać by się mogła zwyczajna depresja 18-latki i będąca jej następstwem wizyta u lekarza psychiatry, po 20-minutowym wywiadzie kończy się skierowaniem biedaczki na leczenie psychiatryczne. 20-minutowym wywiadzie!!! Sytuacja dla naszej młodziutkiej bohaterki jest tak zaskakująca, że dobrowolnie zgadza się na leczenie. Ciężko jej się dziwić, ale to właśnie od tej decyzji rozpoczął się dramat bohaterki…

Trzeba przyznać, że Susanna opisuje nam przeżycia i relacje panujące na oddziale w sposób nie dla każdego strawy. Mnie akurat bardzo intrygował opis panującej rzeczywistości, przedstawiany jakby z zadymionej szyby. Za jego pomocą Autorka bardzo wiarygodnie oddała swój stan psychiczny, otępiały, spowolniony, spowodowany zarówno lekami, jak i atmosferą miejsca w którym się znalazła – zdrowa dziewczyna wśród wariantów. Nie od dzisiaj przecież wiadomo, że otoczenie wywiera na nas wpływ. I w tym przypadku nie może być mowy o odstępstwie od tej reguły…

W pierwszych dniach leczenia Susannie ciężko się odnaleźć w tak ekstremalnej dla siebie sytuacji i trudno jej zaakceptować rygorystyczne warunki panujące na oddziale. Pomagają jej w tym współtowarzyszki nieszczęścia – socjopatka Lisa, uzależniona od valium i drobiu Daisy oraz kleptomanka Georgina. Między dziewczętami nawiązuje się nić sympatii. Uczestniczymy w ich rozmowach, przeżyciach, czasem smutnych, a czasem zabawnych, czy raczej tragikomicznych. Po pewnym czasie Susanna zaczyna opisywać swój pobyt w szpitalu jakby była w internacie dla dziewcząt o zaostrzonym rygorze.

Jak przystało na powieść autobiograficzną, Autorka opisuje swoje przeżycia korzystając z narracji pierwszoosobowej, co powoduje, że czujemy się tak, jak byśmy poniekąd byli tam razem z nią. Życie na oddziale toczy się leniwie. Jedną z nielicznych rozrywek jest przyjęcie nowego pacjenta, psocenie i drobne złośliwości skierowane przeciwko personelowi lub ucieczka Luis. Jak jednak wrócić do normalnego życia mając na sobie piętno osoby leczącej się w „psychiatryku”, która wzbudza w społeczeństwie niechęć, strach, a nierzadko słabo skrywaną odrazę…

Przerwana lekcja muzyki jest książką inteligentną, intrygującą, dającą do myślenia, nie tylko nad otaczającym nas światem, ale przede wszystkim nad samym sobą. Co najważniejsze – pozostawia w Nas lekki niepokój, a przecież chyba o to chodzi w dobrej książce, abyśmy nie byli wobec niej obojętni.

MOJA OCENA

8/10

OD STRONY TECHNICZNEJ

Wydawnictwo: Replika
Liczba stron: 224
Tytuł oryginalny: Girl, Interrupted
Data wydania: 28 marca 2017
Tłumaczenie: Paweł Laskowicz

ZA EGZEMPLARZ DO RECENZJI DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU: 

CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI I CIEKAWYCH ZESTAWIEŃ? POLUB NAS I BĄDŹ NA BIEŻĄCO: 
[facebook-page-plugin href=”okiemfilmoholika” width=”500″ height=”220″ cover=”true” facepile=”true”  adapt=”false” language=”pl_PL”]